środa, 19 marca 2014

Rozdział XIV

Wracacie w ciszy, zbierając po drodze gałęzie i wszystko inne co nadaje się na ognisko. Całe szczęście opamiętaliście się w porę, bo jeszcze chwila i zrobilibyście to pod drzewem. Nie wiem jakim cudem udało ci się odepchnąć od siebie Andrzeja ale jedno wiesz na pewno taka sytuacja nie może się powtórzyć. Przecież spałaś i to kilkakrotnie z jego przyjacielem. Nie mogłaś pogłębiać swoich przeżyć łóżkowych z siatkarzami. Poza tym Andrzej nie nadaje się na jednorazowego kochanka. On ma zasady. Wyższe wartości. Jest dojrzały i na pewno oczekuje czegoś więcej, niż przygodny seks. Jest jeszcze Marta. Czujesz się jak ostatnia świnia. Robiłaś złe, niemoralne rzeczy ale zawsze broniłaś się przed jakimkolwiek stosunkiem z zajętym facetem. Do dzisiaj. Wracacie na polanę, gdzie wszyscy już się rozsiedli. Marta, czytała książkę na jednym z leżaków. Zati i jego dziewczyna przytulali się przy jeziorze, a Karol biegał za Olą z jakimś robakiem.
- No nareszcie! - krzyknął na nasz widok. - Już myślałem, że Nikoli znów puściły nerwy.. - szczerzy się do was, a ty wywracasz oczami. Rozpalacie ognisko i siadacie wszyscy razem. Andrzej w pewnym momencie idzie z Martą na bok, a ty nie mogąc się powstrzymać wodzisz za nimi wzrokiem. Zastanawiasz się, czy właśnie z nią zrywa, czy przeprasza za to co działo się w lesie. Ta niepewność doprowadzała cię do szału ale nie chcąc dać po sobie nic poznać udajesz, że jesteś zainteresowana rozmową z dziewczyną Zatiego, której imienia nawet nie pamiętałaś. Nie mogłaś nic na to poradzić, że była dość przeciętnym człowiekiem. Dopiero teraz zaczęłaś się zastanawiać, czy jeśli z nią zerwie to z twojego powodu. Nie prosiłaś go o to. Ba, nawet nie wiedziałaś, że coś do ciebie ma. A jak się w tobie zakocha? Nie, nie. Nie możesz do tego dopuścić. Wbrew pozorom go lubisz i nie chcesz pozwolić na to by przez ciebie cierpiał. Postanawiasz od tej pory trzymać się od niego z daleka.

Szybko orientujesz si
ę, ze nie będzie to wcale takie łatwe. Od razu było widać, że się rozstali i chyba oboje cieszyli się, że nie będą musieli dłużej tego ciągnąć. Siedzicie wszyscy przy ognisku. Ubrana w za dużą bluzę Wojtka, usypiasz mu na ramieniu. Co jakiś czas spotykasz się spojrzeniem z Andrzejem ale szybko zamykasz wtedy oczy. Pierwsza idziesz do namiotu. Jakieś kilkanaście minut za tobą do namiotu wchodzi Wojtek, który rozpychając się strasznie w końcu sadowi się wygodnie.
- Śpisz? - pyta cicho, żeby cię przypadkiem nie obudzić.
- Nie.. - odpowiadasz szeptem. - Ale wybacz nie mam dzisiaj ochoty na..
- Nie, nie.. Nie o to chodzi.. - mówi szybko. - Musz
ę ci coś powiedzieć..
- No słucham.. - odwracasz sie twarzą do niego.
- Chyba się zakochałem.. - mówi cicho, a ty ciężko zdychasz.
- Wojtek.. - jęczysz. - Już to przerabialiśmy.. Umówiliśmy się, że to tylko i wyłącznie..
- Dasz mi dokończyc? - przerywa ci. - Nie zakochałem się w tobie. Poznałem dziewczynę, Majkę. Ona jest.. niesamowita. Jest śliczna, mądra, kocha siatkówkę i ma cudowne poczucie humoru.
- Skąd ją znasz? - pytasz, zaskoczona.
- Poznałem ją dzięki Oli.. To jej koleżanka ze studiów. Spotkaliśmy się kilka razy i myślę, że zaiskrzyło..
- Wow.. - odpowiadasz zdumiona. - No to cudownie.. - mówisz szczerze. Przynajmniej jemu się układa.
- Sama rozumiesz, że ten nasz układ nie może dalej funkcjonować..
- Będzie ciężko ale myślę, że jakoś sobie z tym poradzę. - śmiejesz się. - Kiedy ją poznam?
- Serio? Chcesz? - pyta zaskoczony.
- No pewnie.. W ko
ńcu muszę poznać dziewczynę, która mi Ciebie odbiła.
- To nie tak.. - zaczyna szybko.
- Wojtek.. - przerywasz mu ze
śmiechem. - Żartuję.
- Cieszę się, że tak to przyjęłaś..
- A myślałeś, że wpadne w furię? Przecież to ja to wymyśliłam.. - wywracasz oczami. - Na prawdę trzymam za was kciuki. Tak właściwie to dlaczego jej tutaj nie zabrałeś?
- Pojechała do rodziców na weekend. - odpowiada. - Dobra dość o mnie. Co u ciebie słychać?
- Nic, a nic. - wzruszasz ramionami. - Nuda. Wiesz co jestem padnięta. Dobranoc. - mówisz i odwracasz się do niego tyłem.
- Idziesz spać? Myślałem, że będziemy gadać całą noc.. No weeeź..
- Wojtek - jęczysz. - Całonocne gadanie kręciło mnie jak miałam szesnaście lat, a teraz mam trochę więcej i jestem cholernie zmęczona.
- Dobra, dobra.. - mruczy. - Dobranoc.

O dziwo, to on zasypia pierwszy i zaczyna chrapa
ć tak, że nie możesz zasnąć. Próbujesz przykryć głowę poduszką ale to i tak nic nie daje. Zdenerwowana wychodzisz z namiotu bo spać ci się już całkowicie odechiało. Jesteś w spodenkach i bokserce, a na dworze jest dość chłodno więc decydujesz się jedynie na krótki spacer. Idziesz w stronę jeziora, gdy nagle na jednej z ławek widzisz siedzącego Andrzeja. Stajesz zastanawiając się co masz zrobić. Decydujesz się zawrócić, ale gdy robisz pierwsze trzy kroki w stronę namiotu słyszysz jego głos.
- Nie musisz przede mną uciekać. - zamierasz w bezruchu, po czym odwracasz się.
- Nie chciałam ci przeszkadzać.. Może chcesz zostać sam.. - kłamiesz bezzająknięcia się.
- Jeśli chcesz to możesz do mnie dołączyć. Wojtek chrapie tak głośno, że i tak pewnie nie zaśniesz. - uśmiecha sie do ciebie bo chrapanie twojego obecnego współlokatora słychać, aż tutaj. Idziesz powoli w jego kierunku i siadasz obok niego.
- Dlaczego nie śpisz? - pytasz cicho. - Marta też chrapie?
- Nie.. Ale wolę poczekać, aż zaśnie. Wiesz.. Trochę niezręcznie się czujemy w jednym namiocie. Niby rozstaliśmy się w zgodzie i postanowiliśmy spróbować przyjaźni ale to i tak dziwne uczucie..
- Rozumiem. - kiwasz głową. Podciągasz kolana pod brodę bo robi ci się już naprawdę zimno. Andrzej to chyba widzi bo zdejmuje bluzę i bez pytania zakłada ją na ciebie. - Nie trzeba. Będzie ci zimno.
- Mnie ma co grzać. - uśmiecha się i wraca do poprzedniej pozycji. Siedzicie w ciszy. Nie bardzo wiesz co masz powiedzieć, wiec grzebiesz trampkiem w piasku.
- Syriusz.. - słyszysz i podążasz wzrokiem za jego ręką.
- Gdzie? - pytasz, rozglądając się po całym niebie. Chwyta cię za dłoń i wskazuje najjaśniejszą gwiazdę.
- Lubię oglądać gwiazdy.. - mówi cicho.
- Jak byłam mała to całe wieczory spędzałam leżąc na trawie i patrząc w niebo. Nie szukałam jakichś konkretnych gwiazd. Szczerze mówiąc wiem tylko jak znaleźć mały i duży wóz.
- Dlaczego teraz już tego nie robisz?
- Chyba z tego wyrosłam. - wzruszasz ramionami. Nie powiesz mu przecież, że teraz masz dom z którego nie musisz uciekać i spać w namiocie lub na dworcu.
- Niezbyt fajnie zaczęła się nasza znajomość.. - mówi po chwili.
- Wjechałeś mi w tył i okazałeś się największym burakiem jakiego w życiu widziałam..
- Okk.. - przeciąga. - Wiesz dobrze, że to ty we mnie wjechałaś..
- Nie pra..
- Dobra, niewa
żne. - przerywa ci szybko, nie chcąc zaczynać kłótni. - Tak sobie myślałem.. Może moglibyśmy gdzieś razem kiedyś wyjść? - pyta, patrząc prosto na ciebie.
- W sensie, że na randkę? - marszczysz brwi.
- No jeśli ci bardzo zależy na tym, żeby była to randka to się ewntualnie mogę na to zgodzić. - szczerzy się.
- Nie pójdę z tobą na randkę. - mówisz stanowczo. - Ostatecznie możemy wyskoczyć kiedyś na obiad.
- Wolałbym na kolację..
- Może być. - zgadzasz się. - Kiedy?
- W poniedziałek?
- W poniedziałek nie mogę. Muszę się wyspać bo we wtorek mam dość ważny dzień.
- A co będzie we wtorek?
- Coś ważnego dla mnie, o czym nie koniecznie musisz wiedzieć.
- Dobra. No to może środa?
- Ok. - wzruszasz ramionami. - Gdzie pójdziemy?
- To b
ędzie niespodzianka.
- Niespodzianka? W Bełchatowie? - pytasz z niedowierzaniem. - Jest w ogóle taka możliwość, że czegoś tutaj jeszcze nie widziałam?
- Miejsca w które cię zabiorę na pewno nie widziałaś. - mówi tajmniczo, ciesząc się, że wzbudził twoją ciekawość.
- Pamiętaj, że to nie jest randka. - ostrzegasz go, żeby ostudzić  jego zapał.
- Wiem.. W życiu nie umówiłbym się z tobą na randkę. - szczerzy się do ciebie.
- Jasne.. - mrużysz oczy, wstając. - Wracam do namiotu. Może Wojtka w międzyczasie coś pożarło i będę mogła zasnąć. - wzdychasz głośno. - Dobranoc. - rzucasz przez ramie.
- Do jutra. - żegna się z tobą, a ty czujesz, że odprowadza cię wzrokiem.


Udaje ci si
ę zasnąć dopiero nad ranem, gdy dosłownie wyszarpujesz Wojtkowi kołdrę. Nad ranem też przestaje chrapać jak Belzebub. Wstajesz po dwóch godzinach i czujeszcz się tak jakby ktoś własnie walnął cię cegłą w głowę. Podnosisz się opierając się na łokciach i próbujesz przyzwyczaić wzrok do światła. Wojtek śpi w najlepsze pod znacznie większą częścią okrycia. Wzdychasz głośno załamana i powoli próbujesz się wydostać z namiotu. Oduwasz zasuwak i aż się cofasz gdy promienie porannego słońca całkowicie cię oślepiają. Wychodzisz niezgrabnie z namiotu i potykasz się o jeden ze sznurków. Łapiesz w ostatniej chwili równowagę, która chroni cię przed upadkiem. W tym samym momencie słyszysz czyjś głosny smiech, a raczej śmiechy. Patrzysz w tamtym kierunku i widzisz wesołego Andrzeja, stojącego z Karolem nad brzegiem jeziora. Ich śmiech dotarł, aż tutaj.
- Bardzo zabawne! - krzyczysz tak głośno, żeby cie usłyszeli. Idziesz się ogarnąć. Myjesz zęby i związujesz włosy w kucyk. Zakładasz krótkie jeansowe spodenki i szerszą różową bluzkę. Idziesz w ich stronę już odświeżona. - Co tu robicie?
- Czekamy, aż reszta towarzystwa wstanie i ustlimy co dziś będziemy robić. - odpowiada ci Karol. - Jak tam się spało z Wlodim? - szczerzy się głupio do ciebie.
- Bywało lepiej - odpowiadasz, co powoduje jeszcze szerszy uśmiech na jego twarzy.
Czekacie na resztę, która powoli zaczyna się budzić. Gdy wszyscy stoicie na brzegu jeziora zapada decyzja, że wybieracie się na wycieczkę po lesie.
- Nikuś! - słyszysz krzyk Andrzeja i odwracasz się gwałtownie.
- Nie mów tak na mnie bo cię pogryze! - warczysz. Podbiega do ciebie i otwiera dłoń w której trzyma małą jaszczurkę.
- Ale fajna.. - uśmiechasz się na jej widok i bierzesz ją do ręki. Wyraźnie zdziwiony, patrzy na ciebie uważnie. - Co?
- Myślałem, że się przestraszysz. - marszczy brwi.
- No co ty.. - patrzysz na jaszczurkę, która wije się w twojej dłoni. - Uciekaj. - wypuszczasz ją i patrzysz jak znika w gęstej trawie. - Musisz się bardziej postarać, żeby mnie wystraszyć. - rzucasz z uśmiechem przez ramie i doganiasz reszte. Po kilkugodzinnej wycieczne wracacie z powrotem do namiotów i rozpalacie ognisko. Po tym jak wrzucasz dwie kiełbaski do ogniska z pomocą przychodzi ci Andrzej, który z satysfakcją ci pomaga. Siedzicie do późnej nocy, rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając. Gdy wracasz do namiotu jesteś tak padnięta, że nawet głośne chrapanie Wojtka ci nie przeszkadza i zasypiasz jak niemowle.

Rano zbieracie wszystkie swoje rzeczy i wracacie do domów. Nie masz czasu nawet zjeść bo dostajesz smsa od trenera, który każe ci jak najszybciej przyjechac na trening. Bierzesz szybko kąpiel i w dresie jedziesz na sale. Trening nieźle daje ci w kość ale jesteś z siebie zadowolona. W poniedzialek trenujesz jeszcze ciężej ale dzięki temu wiesz, że masz sporą przewagę nad rywalką. W dzień meczu wstajesz pełna sił i gotowa rozwalić rywalkę na łopatki. Bojowo nastawiona o 15 wychodzisz z domu. Cztery godziny później wchodzisz do mieszkania z kolejną wygraną walką przez nokaut. Jesteś tak padnięta, że zasypiasz w ubraniach na kanapie.

Wstajesz rano i dopiero teraz dociera do ciebie, że masz na sobie wczorajsze ciuchy. Idziesz do łazienki i bierzesz bardzo długą kąpiel. Zaczynasz się zastanawiać gdzie zabierze cię Andrzej. Właściwie to jak miałaś się ubrać? Wychodzisz spod prysznica i wybierasz do niego numer. Po kilku sygnałach słyszysz jego zaspany głos.
- Cześć. - witasz się z nim. - Obudziłam cię? Chciałam tylko zapytać, czy na tą kolację mam się jakoś specjalnie ubrać. Może mam czegoś nie zakładać..
- Jest 5 nad ranem.. - mruczy ci do słuchawki, a ty zdziwiona patrzysz na zegarek.
- Ou.. Przepraszam wczoraj poszłam dość wcześnie spać.. - śmiejesz się. - To co z tym ubraniem?
- Nie zakładaj raczej sukienki.. - słyszysz, że jest na granicy snu i jawy, więc nie pytasz o nic więcej tylko żegnasz się i rozłączasz.
Po dwukrotnym wyrzuceniu wszystkiego z szafy stwierdzasz, że nie masz się w co ubrać. Masz bardzo dużo czasu, więc ubierasz się i wychodzisz z zamiarem odwiedzenia Olimpii. Wędrujesz po sklepach szukając czegoś odpowiedniego. Nawet nie wiesz dlaczego tak bardzo ci na tym zależy. Przecież to zwykła kolacja.

Stoisz przed lustrem gotowa do wyjścia i musisz przyznać, że wyglądasz zajebiście. Skromnie i seksownie. Poprawiasz usta, gdy słyszysz dzwonek do drzwi. Otwierasz drzwi i widzisz przed sobą Andrzeja, ubranego w ciemne jeansy, biały t-shirt i ciemną marynarkę.
- Cześć.. - mierzy cię wzrokiem z uśmiechem ale nie komentuje twojego wyglądu, co nie bardzo ci się podoba.
- Cześć. - odpowiadasz. Bierzesz torebkę i zamykasz mieszkanie. Idziecie powoli w stronę parkingu.
- Bardzo ładnie wyglądasz. - mówi, a ty uśmiechasz się pod nosem. - Kupiłaś te ciuchy specjalnie na dzisiejszy wieczór? - pyta, a ty zaczynasz się lekko śmiać.
- Nie schlebiaj sobie.. - kręcisz głową. - Może gdyby to była randka.. Ale to zwykła kolacja, a ty nie jesteś, aż tak wyjątkowy..
- Nie oderwałaś metki.. - mówi po chwili z lekkim uśmiechem.
- Co? - stajesz i próbujesz ją zlokalizować.
- Poczekaj.. - podchodzi do ciebie i jednym ruchem ci ją odrywa.
- Kupiłam tą bluzkę dawno temu i po prostu jestem w niej pierwszy raz.. - zaczynasz się tłumaczyć. Wyprzedza cię i idzie do samochodu. - Nie jesteś tak wyjątkowy! - krzyczysz za nim. Cholerna metka...

                                                                                  ~~~~~~~

Rozdział w końcu jest :) Następny nie wiem kiedy będzie, zaglądajcie od czasu do czasu :) I komentujcie bo to ogromna motywacja, żeby oderwać się od książek i zacząć pisać :)

czwartek, 6 marca 2014

Informacja.

Mam nadzieję, że mi wybaczycie...

Nie, nie kończę pisania ale rozdziały będą dodawane nieregularnie bo jak wiecie za dwa miesiące mam maturę, nauki ogrom, matury próbne w trakcie i codziennie sprawdziany. Naprawdę mój wolny czas.. Zaraz.. Jaki wolny czas? Od 7:30 do 23:00 mój czas zajmuję wyłącznie nauka. I tak, mnie też to przeraża. Dobra, dość o mnie :) Mam nowe pomysły, które na pewno Wam się spodobają. Proszę jednak o cierpliwość i zaglądanie tu co jakiś czas. :) Fragment kolejnego już mam! :)

Jeśli chcecie mi przeszkodzić w nauce (BŁAGAM) i zadać jakieś pytanie lub chcecie, żebym Was poinformowała o nowym rozdziale, piszcie: 13266419 lub pytajcie
Pozdrawiam,
LR. :)