- Mówiłam, żebyś nie przychodził.. - wzdychasz, gdy widzisz przed sobą Andrzeja z wielkimi siatkami zakupów. - Zarażę cię i będziesz zawalał treningi.. - wycierasz łzę, która spływa ci po policzku. Jesteś tak chora, że ledwo co widzisz na oczy.
- Zostawię ci to tylko i uciekam. - mówi, wchodząc jak do siebie i kierując się w stronę kuchni.- A ty wracaj do łózka, wyglądasz okropnie.
- Dzięki.. - syczysz cicho i wracasz pod kołdrę.
- Masz gorączkę? - krzyczy, żebyś go usłyszała. - Brałaś leki? - pyta, wchodząc do pokoju z herbatą.
- Ile według ciebie mam lat? - marszczysz brwi, poirytowana. - Oczywiście, że wzięłam. - kłamiesz, bo jak zwykle o nich zapomniałaś. Dotyka twojego czoła i lekko się krzywi. - 37 stopni, więc i tak spadła. - mówisz szybko, nie chcąc czekać, aż zacznie ci matkować. Czasami doprowadzał cie tym do szału. Nie byłaś przyzwyczajona do tego, że ktoś aż tak się tobą opiekuje.
- Na pewno nic więcej nie potrzebujesz? Może ci coś ugotuje? - patrzy na ciebie z taką czułością, mimo czerwonego nosa, załzawionych oczu, włosów w kompletnym nieładzie i starej, znoszonej piżamy w różowe misie. Widząc to spojrzenie jakaś dziwna fala ciepła rozchodzi się po twoim ciele. Masz ochotę wtulić się w niego i przeleżeć tak całe życie, jednak mimo do odpowiadasz stanowczo i tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Idź sobie. - rozkazujesz, przykrywając się kołdrą. - Masz ważne mecze przed sobą.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować to zadzwoń. - słyszysz jak wstaje.
- Dobrze wiesz, że i tak nie zadzwonię.. - odpowiadasz. - Zanim wyjdziesz mógłbyś mi podać chusteczki higieniczne? Zostawiłam je na szafce w przedpokoju.
- Masz. - podaje ci je i zanim reagujesz całuje cię w czoło. Nie chcąc słyszeć twoich krzyków prawie wybiega z mieszkania. Patrzysz za nim nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Nie wiesz dlaczego przebywanie z nim, chociaż dość często powoduje w tobie irytacje, sprawia ci taką radość. Jest inny. Nie jest jak wszyscy faceci, którzy lecą na wygląd, myśląc tylko o jednym. Jest kochany, opiekuńczy, zabawny. Jest idealny. Nie wyobrażasz sobie, że go nie ma. Czy to już miłość?
Tydzień później w pełni sił wracasz do pracy w siłowni. Uwielbiasz tę robotę. Już nawet nie chodzi o to, że oglądasz każdego dnia stado umięśnionych mężczyzn, którzy popisują się przed tobą swoimi bicepsami. Nie robi to na tobie większego wrażenia bo z twoim facetem nie mają szans. Głównym powodem dla którego ta praca sprawia ci taką przyjemność są treningi bełchatowskiego klubu, każdego ranka. Spotkania z Andrzejem, wygłupy Karola poprawiają ci humor na resztę dnia, gdy musisz siedzieć w recepcji.
Z Andrzejem układa ci się cudownie. Każdego dnia staracie się spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Do tej pory nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że jesteś w stanie przywiązać się do kogoś tak bardzo. Denerwował cię, irytował, często miałaś ochotę wyrzucić go z domu, ale to uczucie mijało gdy zamiast zareagować na twoje krzyki, docinki i wyzywanie patrzył na ciebie z uśmiechem mówiąc, że słodko się złościsz. Prawdę mówiąc te słowa powodowały w tobie jeszcze większą złość i wtedy dosłownie wybuchałaś, ale on spokojnie wpijał się w twoje usta i tym samym cię uciszał. Często sama się dziwiłaś jak on z tobą wytrzymuje. Sama ze sobą nie mogłaś czasem wytrzymać, a co więcej wydawało ci się, że ten twój okropny charakter podoba mu się najbardziej. Widocznie spotykałaś się z wariatem.
Pewnego wieczoru, gdy czeka na ciebie pod siłownią, bo przecież nie pozwoli ci wracać samej, zauważasz, że stoi oparty o maskę, a w ręku trzyma bukiet róż. Podchodzisz do niego powoli, próbując sobie przypomnieć wszystkie daty z nim związane. Może to jakaś rocznica? Problem w tym, że nie pamiętasz żadnej.
- Cześć.. - witasz się z nim niepewnie. Całujesz go w policzek i czekasz, aż coś powie.
- To dla ciebie. - wręcza ci bukiet i przyciąga do siebie.
- Z jakiej to okazji? Zapomniałam o jakiejś rocznicy? Pierwsze spotkanie, pocałunek? - marszczysz lekko brwi, próbując przypomnieć sobie o czym zapomniałaś.
- Nie ma żadnej okazji. - wzrusza ramionami, patrząc na ciebie z uśmiechem. Przyglądasz mu się uważnie.
- Chcesz coś? - pytasz, nadal nie wierząc, że tak bez niczego kupił ci kwiaty. Który facet tak postępuje? - Albo coś przeskrobałeś... - mówisz, jakbyś była tego pewna. - Dobra, mów..
- Nic nie chce i nic nie zrobiłem.. - śmieje się. - Chciałem po prostu sprawić ci radość, ale widzę, że zadowolić ciebie jest cholernie trudno.. - kręci głową, nadal się uśmiechając. Znasz go i wiesz, że mówi prawdę. Hmm.. Widocznie to kolejny znak, że jest z nim coś nie tak.
- Jesteś cudowny.. - wzdychasz z uśmiechem i wpijasz mu się w usta. Stoicie tak oparci o jego czarne Audi.
- Już lepiej.. - mruczy cicho po czym całuje cię ponownie tylko teraz bardzo delikatnie. - Bardzo jesteś zmęczona? - pyta, patrząc na ciebie z wesołymi iskierkami w oczach.
- A masz jakąś propozycję? - mrużysz oczy. - Bo jeśli mam tu tak z tobą stać bezczynnie to ja chyba wolę jechać do domu i położyć się spać.. - uśmiechasz się złośliwie. Przyzwyczajony jest do takich tekstów, więc tylko się uśmiecha.
- Myślałem o spacerze. - mówi, a uśmiech nie schodzi mu z twarzy.
- No niech bedzie.. - wzdychasz głęboko, udając, że nie masz na to ochoty. Łapie cię za rękę i ciągnie wzdłuż chodnika.
- Jak ci minął dzień? - pyta, radosnym tonem. Przystajesz na chwilę i przeszywasz go wzrokiem.
- Wrona! Nawdychałeś się dzisiaj czegoś? - śmiejesz się. - Skąd taki dobry humor?
- No nie wiem.. Trening poszedł mi świetnie, mam cudowną dziewczynę, trochę mniej cudownego współlokatora, zostałem powołany do reprezentacji...
- Co? - przerywasz mu.
- Dzwonił dzisiaj do mnie trener. To jeszcze nic oficjalnego ale wstępna rozmowa już za mną. - odpowiada, a ty widzisz w jego oczach jak bardzo się z tego cieszy.
- Jeju.. Gratuluję! - rzucasz mu się na szyję, a gdy stawia cię ponownie na ziemi ruszacie dalej chodnikiem.
- Musimy to uczcić! - oznajmia.
- Nie za wcześnie? Sam w końcu mówiłeś, że to nic oficjalnego.. Możesz na przykład doznać kontuzji, stracić formę i wtedy pożegnasz... - zaczynasz.
- Nie wiem za co ja cię tak kocham.. - mruczy cicho i zasysa powietrza. Udajesz, że tego nie słyszałaś.
- .. się z reprezentacją. - patrzysz na niego z uniesionymi brwiami.
- Pocieszaj mnie tak dalej.. - odpowiada, śmiejąc się.
- Żartuje. - kwitujesz z uśmiechem. - Jedziemy do mnie. - ciągniesz go za rękę w stronę jego auta.
Wchodzicie do twojego mieszkania. Wasze spotkania już dawno straciły ten erotyczny podtekst. Do niczego więcej, niż pocałunki i przytulanie nie doszło. Wyobrażałaś sobie ten moment dość często, ale w końcu nawet przestałaś o tym myśleć. Wystarczała ci sama jego obecność. Andrzej wchodzi jak do siebie, siada na kanapie, ale wydaje ci się, że dzisiaj jest jakiś spięty.
- No to co otwieramy? Wino czy szampan? - pytasz, stojąc przy barku.
- Może szampana otworzymy jak będzie to pewne. Teraz świętujmy winem. - odpowiada. Wyjmujesz pełna butelkę czerwonego wina i próbujesz ją otworzyć. Patrzy na ciebie ze śmiechem jak mocujesz się z zakorkowanym szkłem. Podchodzi do ciebie i jednym płynnym ruchem wyciąga korek.
- Poradziłabym sobie. - mówisz cicho, śmiejąc się. Siadacie ponownie na kanapie. - Jeszcze raz gratuluję. Sama w to nie wierzę, ale jestem z ciebie strasznie dumna. - mówisz z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Usłyszeć takie słowa od ciebie to tak jakby wygrać samemu Ligę Światową. - śmieje się.
Upijasz łyk wina.
- To co.. Oglądamy jakiś film? - pytasz, wstając, żeby znaleźć jakiś znośny film, przy którym oboje nie zaśniecie. Jednak czujesz, że chwyta cię za rękę i staje obok ciebie.
- Tak właściwie.. - mówi cicho, po czym muska twoje usta swoimi. To zaledwie muśnięcie sprawia, że czujesz dziwne uczucie w brzuchu. Jakby jakaś fala gorąca właśnie zalewała twoje ciało od środka - Nikuś.. - krzywisz się, słysząc to zdrobnienie, co powoduje mimowolny uśmiech na jego twarzy. - Wiesz, że jesteś dla mnie kimś ważnym, a to co powiedziałem... Wiem, że słyszałaś.. To co powiedziałem to prawda. Kocham cię. Jak wariat i uwierz, że sam nie wiem za co.. - uśmiecha się, a w jego oczach widzisz znów te iskierki, które tak uwielbiasz. Stoisz przed nim i czujesz, że teraz ty powinnaś coś powiedzieć ale masz wrażenie, że żadne słowo nie zdoła wydostać się z twojej krtani. Patrzysz cały czas na niego. Na mężczyznę, który jako pierwszy wyznał ci miłość. To dzięki niemu czujesz, że po raz pierwszy w życiu jesteś dla kogoś ważna i jesteś szczęśliwa. Patrzysz mu prosto w oczy, czeka na jakąkolwiek reakcje z twojej strony. Do oczu napływają ci łzy. Sama jesteś w szoku, ze tak emocjonalnie do tego podchodzisz, to zupełnie nie w twoim stylu. Wtulasz się w jego ramiona, okryte ciemną bluzą z logo klubu. Stoicie tak chwilę, gdy nagle ujmuje twoją twarz i unosi do góry. Widzi twoje szklące się oczy. - Co się stało? - pyta, zaskoczony, przerażony, zdezorientowany. Jak mu to wytłumaczyć, żeby zrozumiał? Zamiast obszernych wyjaśnienie szepczesz bardzo cicho.
- Kocham cię, naprawdę. - to ostatnie słowo mówisz jakby ostatecznie przekonując samą siebie. Odgarnia ci włosy z twarzy i pocałunkami pozbywa się każdej łzy, które błąkają się po twoich zaczerwienionych policzkach. W końcu dociera do ust. Nie całujecie się łapczywie. Delikatnie dotykasz jego zarośniętego policzka. Powoli ściąga twoją marynarkę. Tyle razy wyobrażałaś sobie ten moment. A gdy w końcu nadszedł bałaś się coś spieprzyć. To było tak nie podobne do ciebie. Zawsze dominowałaś, a dzisiaj po prostu poddałaś się całkowicie Andrzejowi. Pierwszy raz jesteś tak delikatna. Pierwszy raz gra wstępna trwa tak długo, ale też jeszcze nigdy wcześniej nie sprawiała ci tyle przyjemności co teraz. Gdy oboje szczytujecie dosłownie w tym samym momencie, patrzycie sobie głęboko w oczy i teraz już wiesz na pewno - on jest tym jedynym.
~~~~~~~~~~
Wróciłam! Po maturach z głową pełną pomysłów i czasem, który wykorzystam na pisanie, więc spodziewajcie się rozdziałów tak jak za dawnych dobrych czasów! :D Ale najpierw muszę poczekać, aż wszyscy zobaczą, że wróciłam, a potem STARTUJEMY! :) Jest tu jeszcze ktoś? :)
PS. Jeśli mogę Was prosić to chciałabym, żebyście napisały krótko co sądzicie o Andrzeju i Nikoli. Potrzebne mi to do kolejnych rozdziałów :) Z góry dziękuję :)