Stoisz przed zamkniętymi drzwiami i w skupieniu analizujesz wczorajszy wieczór. Nie przypominasz sobie niczego, co mogłoby zdenerwować Andrzeja. O co mu do cholery chodzi? Wracasz do mieszkania zmieszana i siadasz na kanapie. Za godzinę masz trening więc bardzo ale to bardzo powoli zaczynasz się szykować. Choć raz będziesz miała pewność, że wzięłaś wszystko co jest ci potrzebne. W dresach i białej bokserce wychodzisz na parking i odpalasz samochód.
Na treningu jesteś rozkojarzona. Cały czas zastanawiasz się o co może chodzić Andrzejowi i co do tego wszystkim ma Zbyszek? W ogóle czemu przejmujesz się tym idiotą? Jeśli ma jakiś problem to jego sprawa, a nie twoja. Wiesz dobrze, że nic nie zrobiłaś, a on po prostu nie ma się do czego przyczepić to pewnie coś sobie wymyślił. Nie daje ci to jednak spokoju. Zdenerwowana wracasz do domu i aż kipisz ze złości. Bierzesz kąpiel i zakładasz czarne rurki i turkusową koszulkę. Chcesz włączyć telewizor ale ostatecznie postanawiasz jednak złożyć wizyte sąsiadom. Drzwi otwiera ci Karol, który widząc cię uśmiecha się szeroko.
- Cześć. - wita się z tobą. - Przyszłaś pożyczyć sól, sąsiadko?
- Nie. Przyszłam porozmawiać z Andrzejem. Jest w domu?
- Jest. - wpuszcza cię do mieszkania. - Jeśli chcesz go zabić to uprzedzam, że będziesz zobowiązana płacić mi połowę czynszu.
- Czego chcesz? - warczy na twój widok i wstaje z kanapy.
- To ja może.. Zostawię wa samych.. - słyszysz głos Karola ale nawet na niego nie zerkasz.Patrzysz zabójczym wzrokiem na Andrzeja.
- Możesz mi powiedzieć o co ci wcześniej chodziło? I co do tego wszystkiego ma Bartman?
- Słuchaj.. Ostatnią rzeczą na którą mam teraz ochotę to rozmowa z tobą. Wyjdź i zamknij za sobą drzwi.
- To ty mnie posłuchaj.. Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się o co ci chodzi. Masz jakiś problem ze sobą? Zawsze coś..
- Ja mam ze sobą problem? - przerywa ci. - To nie ja sypiam z pierwszym lepszym kto się nawinie. Nawet jeśli ten ktoś jest już zajęty. - mówi, a ty czujesz jak po twoim ciele rozchodzi się fala gorąc. Zanim zdążasz się zastanowić już jesteś bliżej Andrzeja i walisz go z prawego sierpowego z taką siłą, że upada na kanapę, a z jego nosa spływają pierwsze krople krwi.
- Dla twojej informacji Wojtek jest dorosły i sam decyduje czy chcę ze mną spać czy nie. Poza tym jesteś ostatnią osobą, która ma prawo mnie oceniać. Czy ja ci zaglądam do łóżka? A z tego co wiem to on jest akurat wolny, przynajmniej tak mi mówił.. - cedzisz przez zaciśnięte zęby. Andrzej trzyma się za nos, a po jego dłoni spływa krew. Jednak mimo to patrzy na ciebie z taką nienawiścią z jaką jeszcze nikt na ciebie nie patrzył.
- Nie mówię o Wojtku tylko o Bartmanie. - warczy, wstając z kanapy. - Ma zamiar jej powiedzieć, że ją zdradził? Czy będzie udawał, że nic się nie stało? Znając jego pewnie wybierze to drugie..
- O czym ty w ogóle mówisz? - marszczysz brwi. - Nie spałam ze Zbyszkiem to po pierwsze, po drugie nawet nie wiedziałam, że kogoś ma.
- Myślisz, że jestem idiotą? - pyta, a ty już otwierasz usta ale spojrzeniem daje ci do zrozumienia, że nie oczekuje odpowiedzi. - Widziałem jak z nim wychodzisz, a potem Wojtek mówił, że go zbyłaś..
- Był ze mną w mieszkaniu ale z nim nie spałam. I możesz mi nie wierzyć.. Szczerze mnie to nie obchodzi.. - kręcisz głową i ruszasz w stronę wyjścia. - Radziłabym ci przyłożyć lód.. - rzucasz przez ramię i wychodzisz.
Na klatce schodowej wpadasz na Karola, który właśnie wracał do mieszkania.
- Mam nadzieję, że wszystko odbyło się bez rozlewu krwi.. - śmieje się.
- No nie do końca.. - wzruszasz ramionami. - Powiesz mi dlaczego Andrzej ma taką alergię na Zbyszka?
- Nie mówił ci? - marszczy brwi.
- No gdyby mi mówił to bym cię o to nie pytała..
- Zbyszek odbił mu dziewczynę.. Z Izą byli ze sobą dwa lata, aż do momentu w którym ta poznała Zbyszka. Któregoś dnia powiedziała mu po prostu, że zakochała się w Zibim i odeszła. - wyjaśnia a ty rozumiesz o co ta cała afera. - Strasznie to przeżył.. Potem poznał Martę ale to już nie było to samo.
- Zbyszek nadal jest z tą Izą? - pytasz, choć znasz odpowiedź.
- Tak z tego co wiem to mają w planach ślub.. - wzrusza ramionami. A ty przenosisz złość z Andrzeja na Zbyszka i to jego masz ochotę teraz uderzyć. - Tak w ogóle to dlaczego pytasz?
- Możesz iść jeszcze raz na spacer.. Muszę dokończyć rozmowę z Andrzejem..
- Wiesz, że pada deszcz? - jęczy ale odwraca się i z miną zbolałego psa wychodzi z klatki schodowej. Wracasz do ich mieszkania i wchodzisz nawet nie pukając. Andrzej siedzi w kuchni z lodem przy twarzy.
- Wiem o Izie.. - mówisz stając w progu. - Nie mogłeś powiedzieć od razu. Wtedy nie musiałbyś tamować krwi.
- Zabije Karola.. - mruczy.
- Jeśli poczujesz się lepiej to przysięgam, że z nim nie spałam.. Nie wiedziałam o tym, że kogoś ma. Gdybym wiedziała to nawet nie wpuściłabym go do mieszkania..
- Przepraszam za to, że nazwałem cię dziwką.. - mówi cicho.
- Nie nazwałeś mnie tak..
- Ale tak o tobie myślałem.. - wyjaśnia, a ty marszczysz brwi. - Po prostu wkurza mnie, że zostawiła mnie dla kogoś takiego.. Widocznie lubi facetów, którzy myślą tym co mają w spodniach..
- A co z Martą? - pytasz, opierając się o segment.
- Postanowiliśmy sobie zrobić przerwę.. Nie wiem czy ciągnięcie tego dalej ma jeszcze jakiś sens..
- Chodzi o Izę?
- Nie.. - odpowiada szybko. - Iza była moją pierwszą miłością i to co do niej czuje to teraz już tylko sentyment. Po prostu wydaje mi się, że Marta to jeszcze nie ta jedyna.. Boże dlaczego ja ci się zwierzam z takich rzeczy?
- Masz racje.. - marszczysz brwi. - To dość dziwne więc lepiej już pójdę. Chciałam po prostu to wyjaśnić. - wzruszasz ramionami. - Jeszcze raz przepraszam.. Poniosło mnie trochę..
- Spoko, zasłużyłem.. Skąd ty masz tyle siły? Walisz mocniej, niż nie jeden facet..
- W domu było nas dużo, a była tylko jedna łazienka.. - uśmiechasz się. - No to cześć. - rzucasz przez ramie i wychodzisz.
Następnego dnia na treningu starasz się dać z siebie wszystko i idzie ci zdecydowanie lepiej, niż dzień wcześniej. Cała mokra i spocona siadasz na ziemi i pijesz sporą ilość wody prosto z butelki.
- Mam dla ciebie świetną wiadomość. - słyszysz głos trenera, który właśnie wszedł do pomieszczenia. - Za tydzień masz walkę!
- Czy ona nie miała być za miesiąc? Nie jestem gotowa, żeby się z nią zmierzyć..
- Nie chodzi o tą.. Załatwiłem ci słabszą konkurentkę na rozgrzewkę.
- Znam ją?
- Nie.. Jest nowa. Załatwisz ją w mgnieniu oka.. To co, piszesz się na to? - unosi brwi.
- Pewnie. - wzruszasz ramionami.
- Świetnie ci dzisiaj szło.. Oby tak dalej. - uśmiecha się do ciebie i wychodzi. Wstajesz i idziesz w stronę szatni, chcąc jak najszybciej znaleźć się pod prysznicem.
Wieczorem siedzisz sama w mieszkaniu i oglądasz oferty pracy. Zanudzisz się spędzając codziennie bezczynnie połowę dnia. Znajdujesz ogłoszenie o pracy jako barmanka w jednej z bełchatowskiej restauracji. W dzień restauracja, a w nocy klub. Praca na trzy zmiany. Idealna dla ciebie. Jutro musisz tam koniecznie iść. Wyłączasz laptopa i zaczynasz szukać czegoś sensownego w telewizji, gdy nagle słyszysz dzwonek do drzwi. Idziesz otworzyć i już po chwili stajesz twarzą w twarz z Karolem.
- Przychodzę złożyć ci pewną propozycję. - mówi wchodząc za tobą do mieszkania.
- Już się boje.. - śmiejesz się lekko. - Co to za propozycja?
- Zapowiadają ciepły weekend więc postanowiliśmy się wybrać pod namioty. Co ty na to? Dołączysz?
- Postanowiliśmy czyli kto?
- Ja, Ola, Andrzej, Marta i Wojtek. - wymienia. - Nie daj się prosić. Zobaczysz, że będzie fajnie.
- Gdzie konkretnie chcecie jechać?
- Na pole namiotowe w miejscowości obok Bełchatowa. Obok jest las, jezioro.. Serio, świetnie miejsce.
- I mamy spać w namiocie?
- Tak.
- W sumie czemu nie.. - wzruszasz ramionami. - Wyjeżdżamy w piątek?
- Wszystkie szczegóły obgadamy później. Ważne, że się zgodziłaś. Lecę do siebie bo jestem dopiero co po treningu i muszę się wykapać. - mówi z uśmiechem na twarzy. - Do zobaczenia.- rzuca przez ramie i wychodzi. Z nimi chyba nie można się nudzić.
W piątek po treningu wpadasz szybko do mieszkania, żeby wziąć kąpiel. Suszysz włosy i z wielkim plecakiem na plechach schodzisz na parking, gdzie już wszyscy na ciebie czekają. Jak się okazało dołączył do was Zati z dziewczyną. Był to więc wypad par z tobą i Wojtkiem. Nie przeszkadzało ci to bo z Włodim dogadywałaś się świetnie, chociaż ze sobą nie spaliście od ponad tygodnia. Lądujecie w samochodzie z Andrzejem i Martą, którzy wybrali się razem chyba po to, żeby ratować to co zostało z ich związku. Z tego co widziałaś w aucie będzie naprawdę ciężko. Nie wiedziałaś co o nim myśleć. Gdy na ciebie nie warczał był całkiem, całkiem. Po dwugodzinnej podróży docieracie w końcu na miejsce. Rozbijacie namioty z czym nie masz większego problemu bo gdy uciekałaś z domu dziecka często lądowałaś w namiocie. Wojtek tylko patrzył jak mocujesz się ze śledziami i chwalił za to, że świetnie ci idzie.
- Pasowałoby iść poszukać drewna do ogniska.. - stwierdza Karol, drapiąc się po klatce piersiowej. - Jacyś chętni?
- Ja mogę iść. - odpowiadacie w tym samym momencie z Andrzejem. Ty, bo nie chcesz patrzeć na te zakochane pary, które przesadnie okazują to jak się cieszą z tego wspólnego weekendu, a on bo widocznie chciał być z dala od Marty.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.. - Kłos marszczy brwi. - A jak znowu skończy się tym, że Nikola pobije Andrzeja.. - udaje, że się głośno zastanawia. Wszyscy patrzą z zainteresowaniem to na mnie to na nich. - Nie opowiadałem wam? - pyta, choć zna odpowiedź i wybucha śmiechem. Ruszasz w kierunku lasu, a Andrzej nie chcąc tego słyszeć idzie za tobą.
- Dlaczego po prostu z nią nie zerwiesz? - pytasz go, gdy wchodzicie coraz głębiej.
- Może się mylę ale to chyba nie twój interes.. - znów na ciebie warczy.
- Słuchaj to nie moja wina, że się z nią nie dogadujesz, więc przestań na mnie warczeć.. - odpowiadasz. - Chociaż w sumie to nawet dobrze, że się nie dogadujecie.. Miła z niej dziewczyna. - uśmiechasz się do niego złośliwie.
- Tak właściwie to twoja.. - mówi cicho.
- No tak.. Globalne ocieplenie, rzeź delfinów w Japonii i konflikty religijne na świecie to też moja wina.. - odpowiadasz, kręcąc głową. Nagle czujesz, że łapie cię za rękę, zmuszając tym samym do zatrzymania się. Po zaledwie chwili jesteś już w jego ramionach. Całuje cię delikatnie, a ty czując się jak szmaciana lalka pozwalasz mu na to bez najmniejszego sprzeciwu. Masz wrażenie, że świat się zatrzymał. Powoli się od ciebie odsuwa a ty z opóźnieniem otwierasz oczy. Dopiero teraz dociera do ciebie to co przed chwilą się wydarzyło.
- Musiałem coś sprawdzić.
- Sprawdzić? A można wiedzieć co konkretnie? - pytasz, udając, że pocałunek nie zrobił na tobie wielkiego wrażenia, choć tak naprawdę ugięły się pod tobą nogi.
- Podobasz mi się. - mówi, idąc dalej.
- Słucham? - tym razem to ty się zatrzymujesz i patrzysz na niego z niedowierzaniem. - Przecież ty nawet patrzeć na mnie nie możesz.. A co z Martą?
- Właśnie dlatego to twoja wina. Nie mogę przestać o tobie myśleć. - mówi bez najmniejszego skrępowania. - Nie wiem dlaczego.. Irytujesz mnie tak jak nikt inny dotąd a mimo to..
Nie wiesz dlaczego mu przerywasz, wpijając się w jego usta. Może to ten seksowny głos albo oczy, które przeszywają cię uważnym spojrzeniem powodują, że odruchowo bez jakiegokolwiek namysłu podchodzisz do niego i po chwili łączycie się w namiętnym pocałunku. Przyciąga cię bliżej i opiera o najbliższe drzewo. Zapominacie kompletnie o tym, że kilkadziesiąt metrów dalej czeka na niego jego dziewczyna i cała reszta znajomych, którzy myślą, że się nienawidzicie.
~~~~~~~~~~
Dwa dni spóźnienia ale już jest. Musicie mi wybaczyć te opóźnienia ale klasa maturalna do czegoś zobowiązuje. Następny postaram się dodać w niedziele. :) Andrzej i Nikola? Co Wy na to? :) Miłego tygodnia! :D
niedziela, 23 lutego 2014
czwartek, 13 lutego 2014
Rozdział XII
- Jesteście przyjaciółmi? - pyta cię, gdy idziecie w stronę salonu.
- Nie.. Przyjaźnią bym tego nie nazwała.. - uśmiechasz się lekko. - Mieszkam nad nimi.
- Sam bym chciał mieć tak ładne sąsiadki.. - mruży oczy, patrząc na ciebie. - Podobał ci się mecz?
- Podobałby się bardziej gdybym znała zasady.. - marszczysz brwi z lekkim uśmiechem. - Nie jestem największą fanką siatkówki.. Co w Bełchatowie jest dość niespotykane..
- Tak jak w Rzeszowie, Jastrzębiu, Kędzierzynie.. - zaczyna, a ty patrzysz na niego nie rozumiejąc o czym on właściwie mówi. - Stamtąd pochodzi elita. - wyjaśnia szybko.
- Rozumiem. Po każdym meczu urządzacie sobie imprezę?
- Zależy z kim gramy.. - wzrusza ramionami. - Napijesz się czegoś? - pyta, a ty patrzysz na stół z alkoholem, próbując się zdecydować.
- Piwo. - wybierasz i sięgasz po butelkę.
- Może przyniosę ci szklankę?
- Nie jestem księżniczką. - mówisz i otwierasz piwo zębami.
- Widzę. - uśmiecha się szeroko.
- Proszę, proszę.. Jest i Nikuś.. - słyszysz wesoły głos Wojtka.
- Mówiłam ci, żebyś tak na mnie nie mówił. - niemal warczysz i walisz go w łokieć. - Nauczyłbyś się lepiej odbierać zagrywki.. - pokazujesz mu język. Mówisz to dość głośno i wszyscy w pobliżu robią wielkie "buu" w jego kierunku.
- Wyczuwam rywala w ciętych ripostach.. - odzywa się jeden z zawodników Rzeszowa. Podchodzi do ciebie i wyciąga rękę. - Igła jestem..
- Igła? - marszczysz brwi.
- Od nazwiska. - wyjaśnia z uśmiechem.
- Nikola. - ściskasz jego dłoń.
Zaczynasz zapoznawać się z innymi zawodnikami przeciwnej drużyny. Po chwili znajdujesz się w centrum uwagi dzięki czemu ta impreza podoba ci się coraz bardziej.
- Nudzisz się? - pytasz, wychodząc na balkon gdzie spotykasz Zbyszka.
- Nie, nie.. - odpowiada, uśmiechając się na twój widok. - Chciałem się po prostu przewietrzyć.
- Ou.. - unosisz brwi i podchodzisz do barierki. - Myślałam, że najlepszy zawodnik nudzi się ze zwykłymi śmiertelnikami.. - uśmiechasz się złośliwie.
- Zawsze jesteś taka wygadana? - pyta, patrząc na ciebie przymrużonymi oczami.
- Nie.. Poniedziałek, środa i piątek milczę jak grób.. Co jest między tobą a Andrzejem? - marszczysz brwi. Już na początku imprezy wyczułaś napięcie między nami.
- Nic bo wolę kobiety.. - szczerzy się do ciebie, a ty kręcisz głową z uśmiechem. - Nie przepadamy za sobą. - odpowiada w końcu.
- No tak.. Zyskać sympatie Andrzeja jest dość trudno.. - marszczysz brwi.
- Powiedz mi coś o sobie.. - siada niedbale na ławce i upija łyk piwa.
- Po co? - opierasz się o barierkę na przeciwko niego. Mierzy wzrokiem twoje nogi, które w szpilkach i krótkiej sukience prezentują się genialnie
- Wydajesz się być naprawdę interesującą osobą. - uśmiecha się patrząc ci w oczy. - Czym się zajmujesz?
- Obecnie? Niczym konkretnym.. - wzruszasz ramionami.
- Ok.. Pracujesz? Studiujesz?
- Nie studiuje i pracować, żeby pracować też nie..
- No to z czego się utrzymujesz?
- To jest coś co wolałabym zachować dla siebie. - uśmiechasz się lekko.
- Jesteś..
- Nie! - przerywasz mu ze śmiechem. - Nie jestem prostytutką.. Po prostu zajmuję się czymś co nie jest popularne szczególnie.. wśród tej grupy społeczeństwa.. w której się znajduję.
- Dobra.. - śmieje się. - Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. To może powiesz mi czym się interesujesz?
- Moje zainteresowania są ściśle związane z tym co robię więc sam rozumiesz..
- Rozumiem, że tego też mi nie możesz powiedzieć. - unosi brwi, patrząc na ciebie z jeszcze większym zainteresowaniem. - Powiesz mi skąd pochodzisz, czy to też jest tajemnicą?
- Z Warszawy.. - odpowiadasz z uśmiechem.
- Oo.. Ja też..
- Nie podoba ci się impreza? - słyszysz głos Andrzeja, który wychodzi z mieszkania i staje obok ciebie. Dopiero teraz zauważa twojego rozmówce i jego uśmiech szybko znika. - Myślałem, że jesteś tutaj sama..
- Jak widzisz nie jest.. - mówi Zbyszek, wstając. Staje obok ciebie, na przeciwko Andrzeja. Czujesz jakbyś stała między dwoma rozwścieczonymi lwami. Oboje patrzą na siebie i wymieniają kąśliwe uwagi, których nie słuchasz. Patrzysz na Andrzeja, którego wzrok zabija. Pierwszy raz widzisz go w takim stanie. Przenosisz wzrok na Zbyszka, który odpłaca mu się takim samym spojrzeniem. Wyglądają tak pociągająco, że w twojej głowie od razu pojawia się obraz waszej trójki w łóżku. Tacy nabuzowani...
- Przepraszam, że musisz tego słuchać.. - zwraca się do ciebie Andrzej, wyrywając cię z zamyślenia.
- Lubie dramaty. - wzruszasz ramionami. - Pójdę po jeszcze jedno piwo.. A wy.. A wy.. Wyjaśnijcie to sobie. - dodajesz i wchodzisz do mieszkania, zostawiając ich samych.
Na drugim piwie się nie kończy. Pijesz trzecie, czwarte, a potem dołączasz do Wojtka i reszty ludzi, których imion nie pamiętasz i zaczynasz pić wódkę. Muzyka torpeduje ci bębenki ale w ogóle ci to nie przeszkadza. Cały czas czujesz na sobie spojrzenie Zbyszka, który po alkoholu jest dla ciebie tak seksowny, że mogłabyś rzucić się na niego przy wszystkich. Wynajęcie mieszkania obok siatkarzy było najlepszym wyborem jakiego dokonałaś w życiu. Podchodzisz do niego powoli i uśmiechasz się pod nosem.
- Krępujesz mnie.. - mówisz cicho i siadasz obok niego.
- Szczerze w to wątpię. - odpowiada, a kąciki jego ust wędrują ku górze.
- Powiesz mi o co chodzi z Andrzejem? Z tego co widziałam chodzi o coś poważniejszego, niż tylko sympatia..
- Powiesz mi czym się zajmujesz? - unosi brwi, uśmiechając się z satysfakcją.
- Dobra, nieważne. - wzdychasz. - Nocujecie w hotelu?
- Część w hotelu, cześć tutaj.. Ja z wiadomych względów nocuje w hotelu.. - odpowiada.
- Rozumiem. Będę się już zbierać. - wstajesz. - Miło było cię poznać. - rzucasz przez ramie i odchodzisz. Żegnasz się ze wszystkimi i idziesz w kierunku drzwi, gdy nagle obok ciebie pojawia się Zbyszek.
- Odprowadzę cię. - mówi. Bez słowa wychodzicie i idziecie na górę.
- Chcesz wejść? - pytasz, gdy słyszysz charakterystyczny trzask przekręcając kluczyk. - Może nie mam tak zróżnicowanego barku jak oni ale coś na pewno się znajdzie.
- Z chęcią. - odpowiada i wchodzi zaraz za tobą do mieszkania. Siada na kanapie w salonie i uważnie cię obserwuje. Opierasz się o szafę i zdejmujesz szpilki. O tak, na bosaka czujesz się jak w raju. Otwierasz barek i patrzysz na niego unosząc brwi.
- Na co masz ochotę? - mrużysz oczy widząc, że to na co ma ochotę nie ma nic wspólnego z alkoholem.
- Zaskocz mnie. - szczerzy się do ciebie, a ty wyjmujesz jeden z lepszych trunków i nalewasz go do szklanek. Siadasz obok niego i wyciągasz nogi przed siebie. - Bardzo ładne mieszkanie.
- Dziękuję. Może powiesz mi teraz ty coś o sobie?
- Co chcesz wiedzieć?
- Masz kogoś? - pytasz. Chyba nie spodziewał się takiej bezpośredniości z twojej strony.
- A ty? - odpowiada ci pytaniem na pytanie.
- A widzisz kogoś tutaj?
- Dlaczego nie masz nikogo?
- A to jest jakiś obowiązek? Jestem singielką z wyboru, dobrze mi z tym. Nie lubię się wiązać.
- Boisz się, że ktoś cię skrzywdzi?
- Nie pij więcej bo zaczynasz bredzić.. - kręcisz głową. - Jesteś głodny? - wstajesz i idziesz w kierunku kuchni, a on podąża za tobą.
- Wcale nie bredzę. Dlaczego nie lubisz się wiązać? Uraz z przeszłości? A może kochasz inaczej..
- Gdybym była lesbijką to zamiast ciebie stałaby obok mnie jakaś blondyna.. - przekrzywiasz lekko głowę. - Dlaczego tak cię to interesuje?
- Próbuje cię poznać..
- Jutro wyjeżdżasz.. Prawdopodobnie więcej się nie spotkamy, a ty chcesz marnować ten czas na poznawanie się? - wzdychasz. Wszystko ładnie, pięknie ale kiedy skończy gadać głupoty?
- Nie jesteś normalną dziewczyną.. - mruży oczy, podchodząc do ciebie.
- Uważasz mnie za wariatkę? - opierasz się o blat i unosisz brwi.
- Nie.. Uważam, że jesteś cholernie interesującą dziewczyną.. - mówi z lekką chrypką w głosie. Zadzierasz głowę do góry, żeby patrzeć mu prosto w oczy. Stoi tak blisko ciebie, że czujesz na skórze jego oddech. Chcesz, żeby to on wykonał pierwszy krok ale widząc te pełne, seksowne usta nie wytrzymujesz i wpijasz się w nie. Całuje cię tak jak to sobie wyobrażałaś, bez najmniejszego cienia delikatności. Zatapiasz palce w jego ciemnych włosach, a on kładzie ręce na twoich biodrach i bez problemu sadowi cię na blacie kuchennym. Czujesz jego wielkie dłonie, które suną coraz wyżej po twoich udach, aż w końcu docierają pod twoją sukienkę. Pośpiesznie rozpinasz mu guziki koszuli i już po chwili czujesz jego umięśnione ciało pod palcami. Przyciąga cię bliżej do siebie, a ty oplatasz go nogami. Po długim, zachłannym pocałunku zaczynasz siłować się z jego paskiem do spodni. Widocznie zbyt długo ci to zajmuje bo z lekkim śmiechem sam sobie go odpina. Już chce zdejmować ci sukienkę gdy nagle słyszycie dzwonek do drzwi. Staracie się go ignorować ale niezapowiedziany gość jest wyjątkowo natarczywy. Zbyszek z niechęcią odsuwa się od ciebie, a ty krzywiąc się idziesz otworzyć.
- Co ty tutaj robisz? - syczysz widząc przed sobą zalanego Wojtka.
- Przenocujesz mnie? - szczerzy się do ciebie.
- Nie dzisiaj. - odpowiadasz szybko. - Wracaj do siebie albo na dół.
- Dlaczego? - patrzy na ciebie jak pięcioletnie dziecko, które dowiedziało się, że Święty Mikołaj nie istnieje. - Zrobiłem coś nie tak?
- Wojtek wszystko jest w porządku.. Po prostu jestem zmęczona. - kłamiesz bez najmniejszego zająknięcia. - Odezwę się.
- Oboje dobrze wiemy, że pierwsza się nie odezwiesz.. - wzdycha głośno i rusza schodami w dół. Zamykasz drzwi dobrze wiedząc, że z namiętnego seksu ze Zbyszkiem nici. A przekonujesz się o tym gdy widzisz go ubranego i gotowego do wyjścia.
- Powinienem już iść. - mówi, zakładając buty.
- Nie wyganiam cię. - wzruszasz ramionami.
- Miło było cię poznać. - uśmiecha się do ciebie uroczo, a ty już snujesz plany na to w jaki sposób zabijesz Wojtka. - Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Ja również. - odpowiadasz, patrząc jak otwiera drzwi i wychodzi. No to by było na tyle z tak miło zapowiadającej się nocy.
Budzisz się rano i ze zdziwieniem stwierdzasz, że czujesz się dużo lepiej, niż się tego spodziewałaś. Zero kaca, bólu głowy i innych symptomów wczorajszej imprezy. Jesz jajecznicę, która dzisiaj wyjątkowo ci się udała. Ubierasz się w ciemne jeansy i biała koszulkę, a włosy wiążesz w kucyk. Trening masz po południu, więc włączasz laptopa i wchodzisz na stronę z ofertami pracy. Niewiele jest godnych twojej uwagi. W większości ciekawych propozycji potrzebne jest wykształcenie, którego ty nie posiadasz. Jedyne co znajdujesz dla siebie to posada sprzątaczki. Chyba wolisz się już nudzić w domu, niż latać ze szczotką za marne 800 zł. Nie wiesz dlaczego humor, aż tak ci dopisuje. W końcu wczoraj przepadła ci szansa na seks, który mógłby być jednym z najlepszych w twoim życiu. Cóż, widocznie tak musiało być. Zakładasz trampki i wychodzisz z mieszkania. Jesteś zdecydowanie w zbyt dobrym nastroju na samotność. Biegniesz po schodach i jesteś pod drzwiami siatkarzy. Pukasz głośno i po chwili stajesz twarzą w twarz z Andrzejem.
- Cześć. - witasz się z nim promiennie. - Postanowiłam się nad wami zlitować i pomóc w sprzątaniu.
- Obejdzie się.. - odpowiada, patrząc na ciebie jak na karalucha.
- Stało się coś? - marszczysz brwi. Może zrobiłaś mu coś wczoraj? Pamiętałaś jednak wszystko i wiedziałaś, że nawet ze sobą praktycznie nie rozmawialiście.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - mówi i próbuje zamknąć ci drzwi przed nosem.
- Przegapiłam coś? Powiesz mi o co tym razem ci chodzi? - przytrzymujesz drzwi nogą, a on bierze głęboki oddech i przestaje z tobą walczyć.
- Dobrze się wczoraj bawiłaś z Bartmanem? - cedzi przez zaciśnięte zęby.
- Jesteś zazdrosny? - pytasz zszokowana.
- Słucham? - marszczy brwi. - O ciebie? Chyba sobie kpisz. Mam po prostu nadzieję, że dobrze się razem bawiliście u ciebie w mieszkaniu. Oboje jesteście siebie warci. - odpowiada, patrząc na ciebie z pogardą. Zdezorientowana nie wiesz co powiedzieć, a on wykorzystując chwile twojej nieuwagi zamyka ci drzwi przed nosem. O co mu chodzi?
~~~~~~~~
Tak wiem, że znowu nie w terminie ale to wszystko wina mojej weny, która mnie ostatnio zawodzi. Bardzo, bardzo proszę o komentarze, które są ogromną motywacją. Kolejny najpóźniej w piątek, obiecuje :)
- Nie.. Przyjaźnią bym tego nie nazwała.. - uśmiechasz się lekko. - Mieszkam nad nimi.
- Sam bym chciał mieć tak ładne sąsiadki.. - mruży oczy, patrząc na ciebie. - Podobał ci się mecz?
- Podobałby się bardziej gdybym znała zasady.. - marszczysz brwi z lekkim uśmiechem. - Nie jestem największą fanką siatkówki.. Co w Bełchatowie jest dość niespotykane..
- Tak jak w Rzeszowie, Jastrzębiu, Kędzierzynie.. - zaczyna, a ty patrzysz na niego nie rozumiejąc o czym on właściwie mówi. - Stamtąd pochodzi elita. - wyjaśnia szybko.
- Rozumiem. Po każdym meczu urządzacie sobie imprezę?
- Zależy z kim gramy.. - wzrusza ramionami. - Napijesz się czegoś? - pyta, a ty patrzysz na stół z alkoholem, próbując się zdecydować.
- Piwo. - wybierasz i sięgasz po butelkę.
- Może przyniosę ci szklankę?
- Nie jestem księżniczką. - mówisz i otwierasz piwo zębami.
- Widzę. - uśmiecha się szeroko.
- Proszę, proszę.. Jest i Nikuś.. - słyszysz wesoły głos Wojtka.
- Mówiłam ci, żebyś tak na mnie nie mówił. - niemal warczysz i walisz go w łokieć. - Nauczyłbyś się lepiej odbierać zagrywki.. - pokazujesz mu język. Mówisz to dość głośno i wszyscy w pobliżu robią wielkie "buu" w jego kierunku.
- Wyczuwam rywala w ciętych ripostach.. - odzywa się jeden z zawodników Rzeszowa. Podchodzi do ciebie i wyciąga rękę. - Igła jestem..
- Igła? - marszczysz brwi.
- Od nazwiska. - wyjaśnia z uśmiechem.
- Nikola. - ściskasz jego dłoń.
Zaczynasz zapoznawać się z innymi zawodnikami przeciwnej drużyny. Po chwili znajdujesz się w centrum uwagi dzięki czemu ta impreza podoba ci się coraz bardziej.
- Nudzisz się? - pytasz, wychodząc na balkon gdzie spotykasz Zbyszka.
- Nie, nie.. - odpowiada, uśmiechając się na twój widok. - Chciałem się po prostu przewietrzyć.
- Ou.. - unosisz brwi i podchodzisz do barierki. - Myślałam, że najlepszy zawodnik nudzi się ze zwykłymi śmiertelnikami.. - uśmiechasz się złośliwie.
- Zawsze jesteś taka wygadana? - pyta, patrząc na ciebie przymrużonymi oczami.
- Nie.. Poniedziałek, środa i piątek milczę jak grób.. Co jest między tobą a Andrzejem? - marszczysz brwi. Już na początku imprezy wyczułaś napięcie między nami.
- Nic bo wolę kobiety.. - szczerzy się do ciebie, a ty kręcisz głową z uśmiechem. - Nie przepadamy za sobą. - odpowiada w końcu.
- No tak.. Zyskać sympatie Andrzeja jest dość trudno.. - marszczysz brwi.
- Powiedz mi coś o sobie.. - siada niedbale na ławce i upija łyk piwa.
- Po co? - opierasz się o barierkę na przeciwko niego. Mierzy wzrokiem twoje nogi, które w szpilkach i krótkiej sukience prezentują się genialnie
- Wydajesz się być naprawdę interesującą osobą. - uśmiecha się patrząc ci w oczy. - Czym się zajmujesz?
- Obecnie? Niczym konkretnym.. - wzruszasz ramionami.
- Ok.. Pracujesz? Studiujesz?
- Nie studiuje i pracować, żeby pracować też nie..
- No to z czego się utrzymujesz?
- To jest coś co wolałabym zachować dla siebie. - uśmiechasz się lekko.
- Jesteś..
- Nie! - przerywasz mu ze śmiechem. - Nie jestem prostytutką.. Po prostu zajmuję się czymś co nie jest popularne szczególnie.. wśród tej grupy społeczeństwa.. w której się znajduję.
- Dobra.. - śmieje się. - Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. To może powiesz mi czym się interesujesz?
- Moje zainteresowania są ściśle związane z tym co robię więc sam rozumiesz..
- Rozumiem, że tego też mi nie możesz powiedzieć. - unosi brwi, patrząc na ciebie z jeszcze większym zainteresowaniem. - Powiesz mi skąd pochodzisz, czy to też jest tajemnicą?
- Z Warszawy.. - odpowiadasz z uśmiechem.
- Oo.. Ja też..
- Nie podoba ci się impreza? - słyszysz głos Andrzeja, który wychodzi z mieszkania i staje obok ciebie. Dopiero teraz zauważa twojego rozmówce i jego uśmiech szybko znika. - Myślałem, że jesteś tutaj sama..
- Jak widzisz nie jest.. - mówi Zbyszek, wstając. Staje obok ciebie, na przeciwko Andrzeja. Czujesz jakbyś stała między dwoma rozwścieczonymi lwami. Oboje patrzą na siebie i wymieniają kąśliwe uwagi, których nie słuchasz. Patrzysz na Andrzeja, którego wzrok zabija. Pierwszy raz widzisz go w takim stanie. Przenosisz wzrok na Zbyszka, który odpłaca mu się takim samym spojrzeniem. Wyglądają tak pociągająco, że w twojej głowie od razu pojawia się obraz waszej trójki w łóżku. Tacy nabuzowani...
- Przepraszam, że musisz tego słuchać.. - zwraca się do ciebie Andrzej, wyrywając cię z zamyślenia.
- Lubie dramaty. - wzruszasz ramionami. - Pójdę po jeszcze jedno piwo.. A wy.. A wy.. Wyjaśnijcie to sobie. - dodajesz i wchodzisz do mieszkania, zostawiając ich samych.
Na drugim piwie się nie kończy. Pijesz trzecie, czwarte, a potem dołączasz do Wojtka i reszty ludzi, których imion nie pamiętasz i zaczynasz pić wódkę. Muzyka torpeduje ci bębenki ale w ogóle ci to nie przeszkadza. Cały czas czujesz na sobie spojrzenie Zbyszka, który po alkoholu jest dla ciebie tak seksowny, że mogłabyś rzucić się na niego przy wszystkich. Wynajęcie mieszkania obok siatkarzy było najlepszym wyborem jakiego dokonałaś w życiu. Podchodzisz do niego powoli i uśmiechasz się pod nosem.
- Krępujesz mnie.. - mówisz cicho i siadasz obok niego.
- Szczerze w to wątpię. - odpowiada, a kąciki jego ust wędrują ku górze.
- Powiesz mi o co chodzi z Andrzejem? Z tego co widziałam chodzi o coś poważniejszego, niż tylko sympatia..
- Powiesz mi czym się zajmujesz? - unosi brwi, uśmiechając się z satysfakcją.
- Dobra, nieważne. - wzdychasz. - Nocujecie w hotelu?
- Część w hotelu, cześć tutaj.. Ja z wiadomych względów nocuje w hotelu.. - odpowiada.
- Rozumiem. Będę się już zbierać. - wstajesz. - Miło było cię poznać. - rzucasz przez ramie i odchodzisz. Żegnasz się ze wszystkimi i idziesz w kierunku drzwi, gdy nagle obok ciebie pojawia się Zbyszek.
- Odprowadzę cię. - mówi. Bez słowa wychodzicie i idziecie na górę.
- Chcesz wejść? - pytasz, gdy słyszysz charakterystyczny trzask przekręcając kluczyk. - Może nie mam tak zróżnicowanego barku jak oni ale coś na pewno się znajdzie.
- Z chęcią. - odpowiada i wchodzi zaraz za tobą do mieszkania. Siada na kanapie w salonie i uważnie cię obserwuje. Opierasz się o szafę i zdejmujesz szpilki. O tak, na bosaka czujesz się jak w raju. Otwierasz barek i patrzysz na niego unosząc brwi.
- Na co masz ochotę? - mrużysz oczy widząc, że to na co ma ochotę nie ma nic wspólnego z alkoholem.
- Zaskocz mnie. - szczerzy się do ciebie, a ty wyjmujesz jeden z lepszych trunków i nalewasz go do szklanek. Siadasz obok niego i wyciągasz nogi przed siebie. - Bardzo ładne mieszkanie.
- Dziękuję. Może powiesz mi teraz ty coś o sobie?
- Co chcesz wiedzieć?
- Masz kogoś? - pytasz. Chyba nie spodziewał się takiej bezpośredniości z twojej strony.
- A ty? - odpowiada ci pytaniem na pytanie.
- A widzisz kogoś tutaj?
- Dlaczego nie masz nikogo?
- A to jest jakiś obowiązek? Jestem singielką z wyboru, dobrze mi z tym. Nie lubię się wiązać.
- Boisz się, że ktoś cię skrzywdzi?
- Nie pij więcej bo zaczynasz bredzić.. - kręcisz głową. - Jesteś głodny? - wstajesz i idziesz w kierunku kuchni, a on podąża za tobą.
- Wcale nie bredzę. Dlaczego nie lubisz się wiązać? Uraz z przeszłości? A może kochasz inaczej..
- Gdybym była lesbijką to zamiast ciebie stałaby obok mnie jakaś blondyna.. - przekrzywiasz lekko głowę. - Dlaczego tak cię to interesuje?
- Próbuje cię poznać..
- Jutro wyjeżdżasz.. Prawdopodobnie więcej się nie spotkamy, a ty chcesz marnować ten czas na poznawanie się? - wzdychasz. Wszystko ładnie, pięknie ale kiedy skończy gadać głupoty?
- Nie jesteś normalną dziewczyną.. - mruży oczy, podchodząc do ciebie.
- Uważasz mnie za wariatkę? - opierasz się o blat i unosisz brwi.
- Nie.. Uważam, że jesteś cholernie interesującą dziewczyną.. - mówi z lekką chrypką w głosie. Zadzierasz głowę do góry, żeby patrzeć mu prosto w oczy. Stoi tak blisko ciebie, że czujesz na skórze jego oddech. Chcesz, żeby to on wykonał pierwszy krok ale widząc te pełne, seksowne usta nie wytrzymujesz i wpijasz się w nie. Całuje cię tak jak to sobie wyobrażałaś, bez najmniejszego cienia delikatności. Zatapiasz palce w jego ciemnych włosach, a on kładzie ręce na twoich biodrach i bez problemu sadowi cię na blacie kuchennym. Czujesz jego wielkie dłonie, które suną coraz wyżej po twoich udach, aż w końcu docierają pod twoją sukienkę. Pośpiesznie rozpinasz mu guziki koszuli i już po chwili czujesz jego umięśnione ciało pod palcami. Przyciąga cię bliżej do siebie, a ty oplatasz go nogami. Po długim, zachłannym pocałunku zaczynasz siłować się z jego paskiem do spodni. Widocznie zbyt długo ci to zajmuje bo z lekkim śmiechem sam sobie go odpina. Już chce zdejmować ci sukienkę gdy nagle słyszycie dzwonek do drzwi. Staracie się go ignorować ale niezapowiedziany gość jest wyjątkowo natarczywy. Zbyszek z niechęcią odsuwa się od ciebie, a ty krzywiąc się idziesz otworzyć.
- Co ty tutaj robisz? - syczysz widząc przed sobą zalanego Wojtka.
- Przenocujesz mnie? - szczerzy się do ciebie.
- Nie dzisiaj. - odpowiadasz szybko. - Wracaj do siebie albo na dół.
- Dlaczego? - patrzy na ciebie jak pięcioletnie dziecko, które dowiedziało się, że Święty Mikołaj nie istnieje. - Zrobiłem coś nie tak?
- Wojtek wszystko jest w porządku.. Po prostu jestem zmęczona. - kłamiesz bez najmniejszego zająknięcia. - Odezwę się.
- Oboje dobrze wiemy, że pierwsza się nie odezwiesz.. - wzdycha głośno i rusza schodami w dół. Zamykasz drzwi dobrze wiedząc, że z namiętnego seksu ze Zbyszkiem nici. A przekonujesz się o tym gdy widzisz go ubranego i gotowego do wyjścia.
- Powinienem już iść. - mówi, zakładając buty.
- Nie wyganiam cię. - wzruszasz ramionami.
- Miło było cię poznać. - uśmiecha się do ciebie uroczo, a ty już snujesz plany na to w jaki sposób zabijesz Wojtka. - Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Ja również. - odpowiadasz, patrząc jak otwiera drzwi i wychodzi. No to by było na tyle z tak miło zapowiadającej się nocy.
Budzisz się rano i ze zdziwieniem stwierdzasz, że czujesz się dużo lepiej, niż się tego spodziewałaś. Zero kaca, bólu głowy i innych symptomów wczorajszej imprezy. Jesz jajecznicę, która dzisiaj wyjątkowo ci się udała. Ubierasz się w ciemne jeansy i biała koszulkę, a włosy wiążesz w kucyk. Trening masz po południu, więc włączasz laptopa i wchodzisz na stronę z ofertami pracy. Niewiele jest godnych twojej uwagi. W większości ciekawych propozycji potrzebne jest wykształcenie, którego ty nie posiadasz. Jedyne co znajdujesz dla siebie to posada sprzątaczki. Chyba wolisz się już nudzić w domu, niż latać ze szczotką za marne 800 zł. Nie wiesz dlaczego humor, aż tak ci dopisuje. W końcu wczoraj przepadła ci szansa na seks, który mógłby być jednym z najlepszych w twoim życiu. Cóż, widocznie tak musiało być. Zakładasz trampki i wychodzisz z mieszkania. Jesteś zdecydowanie w zbyt dobrym nastroju na samotność. Biegniesz po schodach i jesteś pod drzwiami siatkarzy. Pukasz głośno i po chwili stajesz twarzą w twarz z Andrzejem.
- Cześć. - witasz się z nim promiennie. - Postanowiłam się nad wami zlitować i pomóc w sprzątaniu.
- Obejdzie się.. - odpowiada, patrząc na ciebie jak na karalucha.
- Stało się coś? - marszczysz brwi. Może zrobiłaś mu coś wczoraj? Pamiętałaś jednak wszystko i wiedziałaś, że nawet ze sobą praktycznie nie rozmawialiście.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - mówi i próbuje zamknąć ci drzwi przed nosem.
- Przegapiłam coś? Powiesz mi o co tym razem ci chodzi? - przytrzymujesz drzwi nogą, a on bierze głęboki oddech i przestaje z tobą walczyć.
- Dobrze się wczoraj bawiłaś z Bartmanem? - cedzi przez zaciśnięte zęby.
- Jesteś zazdrosny? - pytasz zszokowana.
- Słucham? - marszczy brwi. - O ciebie? Chyba sobie kpisz. Mam po prostu nadzieję, że dobrze się razem bawiliście u ciebie w mieszkaniu. Oboje jesteście siebie warci. - odpowiada, patrząc na ciebie z pogardą. Zdezorientowana nie wiesz co powiedzieć, a on wykorzystując chwile twojej nieuwagi zamyka ci drzwi przed nosem. O co mu chodzi?
~~~~~~~~
Tak wiem, że znowu nie w terminie ale to wszystko wina mojej weny, która mnie ostatnio zawodzi. Bardzo, bardzo proszę o komentarze, które są ogromną motywacją. Kolejny najpóźniej w piątek, obiecuje :)
sobota, 8 lutego 2014
Rozdział XI
- Co się stało? - rozpoznajesz głos Andrzeja. Ten to ma wyczucie.
- Zostaw mnie. - odpowiadasz. Nie chcesz, żeby oglądał cię w takim stanie. Nie chcesz pokazać mu, że płaczesz. Słyszysz, że podchodzi do ciebie i kuca na przeciwko.
- Chodź do domu. - podnosi lekko twoją głowę do góry i widzi twoją twarz. - Dlaczego płaczesz?
- Zostaw mnie. - mówisz, wyrywając ręce i znów zakrywasz nimi twarz.
- Chcesz spędzić tu całą noc? Jesteś pijana.
- Nie mam siły. - mruczysz. Nie odpowiada, tylko bierze cie na ręce i idzie w stronę klatki schodowej. Gdybyś była w normalnym stanie na pewno krzyczałabyś, żądając, żeby cię puścił. Jednak teraz potulnie opierasz głowę o jego ramie i pozwalasz się nieść. Stawia cię dopiero przy drzwiach i zaczyna grzebać w torebce. Stoisz oparta o ścianę, po której bezwładnie się osuwasz i teraz siedzisz na zimnym betonie. Andrzej otwiera szybko drzwi i znów bierze cię na ręce. Wnosi cię do sypialni i delikatnie kładzie na łóżku.
- Chcesz pić? - pyta, siadając obok ciebie i wycierając twoją twarz z łez. Kręcisz przecząco głową i zamykasz oczy. - Wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku. - odpowiadasz, żałośnie pociągając nosem. - Wszystko jest do dupy. - dodajesz..
- Ktoś cię skrzywdził? - dopytuje się. - Jakiś mężczyzna? Coś ci zrobił?
- Spróbowałby to zęby z ziemi by zbierał. - odpowiadasz. - Jestem taka naiwna.. - kręcisz głową. - Co ja sobie myślałam?
- Ale nadal nie wiem co się stało.
- I tak jest zdecydowanie lepiej.. -wzdychasz głośno. - Czy ze mną jest coś nie tak?
- Wiesz.. - przeciąga ten jeden wyraz.
- Dobra, nie odpowiadaj. - przerywasz mu szybko.
- Daj mi dokończyć. - siada wygodniej i patrzy ci prosto w oczy. - Jesteś piękna, masz charakter i wszyscy, których znam są tobą oczarowani. Wszystko jest z tobą w jak najlepszym porządku.
- Szkoda tylko, że pewna osoba nie była mną oczarowana.. - mruczysz sama do siebie. - Pójdę się położyć. - wstajesz powoli i idziesz w stronę łóżka. Opadasz na nie i marzysz o tym, żeby zasnąć. Andrzej przykrywa cię kołdrą i siada na fotelu obok. - Nie musisz ze mną siedzieć. - szepczesz, zmęczona.
- Poczekam, aż zaśniesz.. - odpowiada, równie cicho. Zamykasz oczy, chcąc jak najszybciej odpłynąć do krainy Morfeusza. Nawet nie wiesz kiedy ci się to udaje.
Wstajesz z potwornym bólem głowy i od razu łapiesz się za nią. Nie pamiętasz nic od momentu wyjścia z klubu. Jak znalazłaś się w domu? Jak udało ci się otworzyć drzwi? Byłaś pełna podziwu dla siebie, że kompletnie zalana wróciłaś do domu i skończyłaś we własnym łóżku. Spoglądasz na zegarek i z przerażeniem stwierdzasz, że jesteś spóźniona i to dobrą godzinę! Wstajesz i biegniesz do łazienki. Próbujesz się jak najszybciej ogarnąć, ale ból rozsadzający ci czaszkę skrzętnie ci to uniemożliwia. W końcu wybiegasz z mieszkania i na schodach wpadasz na Karola i Andrzeja.
- Nie mam czasu! - krzyczysz bo już chcą cię zagadywać i biegniesz dalej. Nie możesz prowadzić więc łapiesz taksówkę, która spadła ci jak z nieba i po 10 minutach jesteś w restauracji. Jest otwarta, więc szef musi być w środku. Wpadasz jak błyskawica i cała zdyszana zatrzymujesz sie dopiero na zapleczu.
- Miło, że postanowiła pani jednak wpaść. - słyszysz głos wściekłego szefa. - Przykro mi ale już pani tutaj nie pracuje.
- Słucham? - pytasz, głośno oddychając. - Przepraszam ale zaspał...
- Zaspała pani bo wczoraj nieźle zabalowała. Widać i czuć.. Ja potrzebuje odpowiedzialnych pracowników, którzy będą traktować pracę poważnie. Wypowiedzenie leży na ladzie. To wszystko z mojej strony. - mówi i wychodzi z zaplecza. Stoisz jeszcze chwile, czekając, aż to wszystko do ciebie dotrze. Bierzesz głęboki wdech i z wypowiedzeniem w ręce wychodzisz z restauracji. Jesteś zła. Na siebie. Na szefa. Na matkę. Na człowieka, który właśnie obok ciebie przeszedł z głupim uśmiechem na twarzy. Idziesz przed siebie i po kilkunastu minutach jesteś na sali. Idziesz do szatni i zakładasz swój strój. Powinnaś odpocząć od boksu jeszcze co najmniej dwa tygodnie ale teraz marzysz o tym, żeby wyżyć się na worku treningowym. Nie ma wokół ciebie nikogo więc zakładasz słuchawki na uszy i z całej siły walisz w worek. Po 30 minutach złość ustępuję, a ty siadasz na zimnej podłodze i opróżniasz butelkę wody. Drzwi się otwierają i do pomieszczenia wchodzi twój trener.
- Nikola? Co ty tutaj robisz? - pyta, patrząc na ciebie ze zdziwieniem.
- Siedzę. - odpowiadasz, podciągając kolana pod brodę. - Postanowiłam wrócić do treningów.
- Nie za wcześnie? - siada obok ciebie.
- Nie. Czuję się doskonale. Możemy zaczynać od zaraz. - wzruszasz ramionami.
- Co się stało? - patrzy na ciebie uważnie.
- Nic. - wstajesz i ponownie podchodzisz do worka.
- Przecież widzę.. - staje za workiem i ci go podtrzymuje, a ty walisz w niego dwa razy.
- Wyrzucili mnie z pracy.. - uderzasz kolejne dwa razy. - Moja matka nie chce mieć ze mną nic wspólnego. - kolejne uderzenia. - Więc sam widzisz, że czasu na treningi mam, aż w nadmiarze.
- Widziałaś się z matką? - unosi brwi zdziwiony. - Kiedy? Jak? Jak ją znalazłaś?
- Dostałam adres od pewnej osoby. Wczoraj z nią rozmawiałam i nie uwierzysz ale nie była zachwycona tym, że ją znalazłam. - mówisz i z całej siły walisz w worek, żeby się nie rozpłakać. - Co ja sobie wyobrażałam? Myślałam, że mnie przytuli i powie jak bardzo jej przykro, że nie miała wyjścia i że chce to wszystko naprawić? - zadajesz pytania sama sobie, nie oczekując na nie odpowiedzi. - Za dużo filmów.. - kręcisz głową i zaczynasz kolejną serię ciosów.
- Może powinnaś jej dać trochę czasu? Może musi sobie to wszystko poukładać? Przecież to musiał być dla niej szok. Nie wiadomo skąd pojawia się córka, którą kiedyś oddała do domu dziecka. Sam nie wiem jakbym zareagował.
- Wyraziła się dość jasno, że nie chce mnie w swoim życiu. Nie będę łudzić się tym, że potrzebuje czasu, żeby to ogarnąć. Muszę pogodzić się z tym, że nie mam matki.
- A co z ojcem? - pyta, a ty się zatrzymujesz.
- Jego nie znam ale jeśli zadawał się z moją matką to nie mógł być inny.. - wzruszasz ramionami.
- Nie chcesz go poznać?
- Chciałam poznać moją matkę i skończyło się na tym, że wyleciałam z pracy.. Nie będę znowu ryzykować..
- Czemu wyleciałaś?
- Bo wczoraj się upiłam i dzisiaj zaspałam, a mój szef widocznie tego nie lubi.. - marszczysz brwi. - Mogę zacząć od jutra treningi? - pytasz, patrząc na niego błagalnie.
- Na pewno wszystko w porządku? Nic cię nie boli?
- Nie, wszystko jest ok. To jak?
- Zgoda. Widzimy się jutro o 8 rano. - przytakuje, a na twojej twarzy pojawia się po raz pierwszy od dawna szczery uśmiech.
Siedzisz na kanapie z popcornem i oglądasz horror, przy którym próbujesz nie zasnąć. Kto wymyśla takie ścierwa? Pięcioletnie dziecko by się tego nie przestraszyło. Skoro zarabiają na tym miliony to powinni się chociaż postarać o lepsze efekty. Nagle słyszysz dzwonek do drzwi. Nie chce ci się wstawać więc krzyczysz z kanapy, że drzwi są otwarte. Ku twojemu zdziwieniu do pokoju wchodzi Andrzej. Patrzy na ekran i aż podskakuje gdy widzi jedną ze straszniejszych scen.
- Co ty tutaj robisz? - pytasz, marszcząc brwi.
- Nie boisz się tego sama oglądać w całkowitej ciemności?
- Jeśli przyszedłeś mnie potrzymać za rękę to niestety nie musisz. Ten film jest beznadziejny.
- Tak właściwie to przyszedłem upewnić się czy wszystko jest ok i czy doszłaś do siebie.
- Po czym miałam do siebie dochodzić?
- Nie pamiętasz, że się wczoraj wdzieliśmy? - uśmiecha się do ciebie i siada obok.
- A powinnam? Czy my.. - marszczysz brwi lekko przerażona.
- Nie, nie.. - przerywa ci szybko.
- To czemu się do mnie uśmiechasz? Myślałam, że działam na ciebie jak płachta na byka.
- Po ostatnich wydarzeniach przestałem uważać cię za taką zołzę. - wzrusza ramionami.
- Boję się coraz bardziej.. Powiesz mi co wczoraj się stało?
- Spotkaliśmy się na chodniku.. To znaczy siedziałaś na nim zapłakana i kompletnie zalana. Przyniosłem cię do domu.
- Przyniosłeś? - zastygasz z popcornem przy ustach. - Niosłeś mnie na rękach?
- Nie martw się nie naciągnąłem sobie nic.. - szczerzy się.
- Byłam, aż tak zalana?
- Nie.. - uśmiecha się pod nosem w taki sposób, że od razu uświadamiasz sobie, że byłaś nieprzytomna.
- Jasne.. - śmiejesz się. - W każdym bądź razie powinnam ci chyba podziękować..
- Czekam na to odkąd wszedłem do twojego mieszkania.
- Dziękuję.. - wywracasz oczami. - Mam rozumieć, że mnie polubiłeś?
- Tak naprawdę to nie wiem co o tobie sądzić. - patrzy na ciebie przymrużonymi oczami. - Raz jesteś nie do zniesienia, a raz jesteś..
- Dobra, dobra.. Bo pomyślę, że jesteś mną zauroczony. - śmiejesz się. - Wyjaśniliście sobie wszystko z Martą?
- Nie.. Nie chce o tym rozmawiać.. - kręci głową speszony. - Pójdę już. Chciałem się tylko upewnić czy wszystko w porządku. - wstaje i rusza w stronę przedpokoju. - A właśnie.. Jutro gramy mecz z Rzeszowem, więc zapowiada się niezłe widowisko. Może chciałabyś wpaść?
- Nie oglądałam nigdy siatkówki i nawet nie wiem na czym ta gra polega.. - marszczysz brwi.
- No to najwyższy czas, żebyś się dowiedziała, skoro mieszkasz w mieście przyszłego Mistrza Polski. - uśmiecha się. - Podrzucę ci potem bilet i widzimy się w Ergo Arenie. - rzuca przez ramie i wychodzi. W sumie dlaczego nie?
Nie wiedziałaś jak się ubrać ale widziałaś w galerii sklep z gadżetami Skry. Po treningu wybierasz się tam i kupujesz żółto czarną koszulkę. Do tego zakładasz czarne rurki i trampki. Nie czułaś się seksownie w bluzce po szyję, więc rozpuściłaś włosy i zrobiłaś makijaż, w którym wyglądałaś na prawdę kobieco, a twoje brązowe oczy były dwa razy większe. Może poszukasz pracy w jakimś salonie kosmetycznym? O 17 wychodzisz z mieszkania i jedziesz pod halę. Nie masz daleko i docierasz na miejsce za wcześnie. Znalezienie odpowiedniego miejsca zajmuje ci dość dużo czasu. Idziesz szukając odpowiedniego numerka, gdy nagle odbijasz się od czegoś, a raczej od kogoś. Podnosisz wzrok i widzisz, że stoisz twarzą w twarz z najseksowniejszym facetem jakiego widziałaś do tej pory w Bełchatowie.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię.. - słyszysz jego seksowny głos i aż dech ci zapiera. Bierzesz się szybko w garść i uśmiechasz się lekko.
- To ja nie patrzyłam gdzie idę.. - odpowiadasz i odchodzisz dalej szukać miejsca. W końcu je znajdujesz i musisz przyznać, że jest nie najgorsze. Widzisz dokładnie rozgrzewających się siatkarzy i od razu przestajesz żałować, że tu przyszłaś. Tyle ciach i to w jednym miejscu. Jeden przystojniejszy od drugiego. Chyba jesteś w raju... Zwracasz uwagę na mężczyznę, na którego wpadłaś. Zdecydowanie najseksowniejszy ze wszystkich na tej hali. No może jeszcze Andrzej depczę mu po piętach. Patrzysz jak rozgrzewa mięśnie nóg i odruchowo przygryzasz wargę. Jest idealny. Siedzisz na przeciwko niego, więc nawet nie musisz przejmować się tym, że zauważy, że na niego zerkasz. Możesz bez przeszkód go obserwować. Niestety, rozgrzewka nie trwa długo i po kilkunastu minutach zaczyna się mecz. On, wychodzi na boisko w pierwszym składzie i już na pierwszej przerwie ma na swoim koncie kilka ataków. Widocznie jest jednym z lepszych w zespole Rzeszowa. Pierwsze dwa sety kończą się zwycięstwem przeciwników. Dopiero w trzecim Bełchatów bierze się do pracy i wygrywa kolejne dwa sety. Jak długo będą jeszcze grać? W następnym secie emocje rosną już przy 10 punkcie, zdobytym przez Skrę. Jak się okazało piąty grany jest do piętnastu bo gdy goście zdobyli 15 oczko grupa ludzi ubrana w biało czerwone stroje zaczęła wiwatować. Twój dzisiejszy obiekt westchnień został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. W pełni zasłużenie, twoim zdaniem. Nie bardzo wiesz co masz robić. Połowa ludzi wychodzi, a druga znacznie młodsza ustawia się w kolejkach po autografy zawodników. Decydujesz się iść za przykładem tych pierwszych i ruszasz w stronę wyjścia, gdy nagle podbiega do ciebie Karol.
- Przyszłaś! - krzyczy ci niemalże do ucha.
- Nie rozumiem czemu się cieszysz.. Właśnie przegraliście. - mówisz, marszcząc brwi.
- Odegramy się u nich, spokojnie. - macha ręką. - Wpadniesz do nas? Będą chłopaki z zespołu.. Kilku z Rzeszowa. Na pewno będzie fajnie.
- Sami faceci i ja jedna? - uśmiechasz się przebiegle.
- No nie mów, że się wstydzisz bo w to nie uwierzę. - śmieje się.
- Może wpadnę. - rzucasz przez ramie i wychodzisz.
Godzinę później wychodzisz z mieszkania i schodzisz na dół. Z mieszkania, do którego idziesz dobiega głośna muzyka. Widocznie imprezy w środku tygodnia to dla siatkarzy coś naturalnego. Coraz bardziej ich lubisz. Dzwonisz dzwonkiem i po chwili stajesz twarzą w twarz z Karolem. Wchodzisz do środka i idziesz w stronę salonu, gdy nagle wychodzi z niego przystojniak na którego wpadłaś na meczu. Zatrzymuje się kilka centymetrów przed tobą bo o mały włos nie wpadł na ciebie znowu.
- To ty.. - mówi, a na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Widocznie on równie mocno cieszy się z waszego ponownego spotkania.
- Nikola. - przedstawiasz się i wyciągasz w jego kierunku dłoń. Ściska ją, nie odrywając od ciebie wzroku. Karol wyczuwając napięcie i szybko zostawia was samych.
- Zbyszek, miło mi..
~~~~~~
Rozdział wcześniej bo wróciłam wcześniej :)
Wiem, wiem.. kolejne opowiadanie, w którym Zbyszek wkracza do akcji ale nic nie poradzę na to, że lubię o nim pisać :) I tak wiem, że pomieszałam zawodników i kluby ale w końcu Zbyszek jeszcze w poprzednim sezonie grał w barwach Rzeszowa :)
Następny w środę ! :)
- Zostaw mnie. - odpowiadasz. Nie chcesz, żeby oglądał cię w takim stanie. Nie chcesz pokazać mu, że płaczesz. Słyszysz, że podchodzi do ciebie i kuca na przeciwko.
- Chodź do domu. - podnosi lekko twoją głowę do góry i widzi twoją twarz. - Dlaczego płaczesz?
- Zostaw mnie. - mówisz, wyrywając ręce i znów zakrywasz nimi twarz.
- Chcesz spędzić tu całą noc? Jesteś pijana.
- Nie mam siły. - mruczysz. Nie odpowiada, tylko bierze cie na ręce i idzie w stronę klatki schodowej. Gdybyś była w normalnym stanie na pewno krzyczałabyś, żądając, żeby cię puścił. Jednak teraz potulnie opierasz głowę o jego ramie i pozwalasz się nieść. Stawia cię dopiero przy drzwiach i zaczyna grzebać w torebce. Stoisz oparta o ścianę, po której bezwładnie się osuwasz i teraz siedzisz na zimnym betonie. Andrzej otwiera szybko drzwi i znów bierze cię na ręce. Wnosi cię do sypialni i delikatnie kładzie na łóżku.
- Chcesz pić? - pyta, siadając obok ciebie i wycierając twoją twarz z łez. Kręcisz przecząco głową i zamykasz oczy. - Wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku. - odpowiadasz, żałośnie pociągając nosem. - Wszystko jest do dupy. - dodajesz..
- Ktoś cię skrzywdził? - dopytuje się. - Jakiś mężczyzna? Coś ci zrobił?
- Spróbowałby to zęby z ziemi by zbierał. - odpowiadasz. - Jestem taka naiwna.. - kręcisz głową. - Co ja sobie myślałam?
- Ale nadal nie wiem co się stało.
- I tak jest zdecydowanie lepiej.. -wzdychasz głośno. - Czy ze mną jest coś nie tak?
- Wiesz.. - przeciąga ten jeden wyraz.
- Dobra, nie odpowiadaj. - przerywasz mu szybko.
- Daj mi dokończyć. - siada wygodniej i patrzy ci prosto w oczy. - Jesteś piękna, masz charakter i wszyscy, których znam są tobą oczarowani. Wszystko jest z tobą w jak najlepszym porządku.
- Szkoda tylko, że pewna osoba nie była mną oczarowana.. - mruczysz sama do siebie. - Pójdę się położyć. - wstajesz powoli i idziesz w stronę łóżka. Opadasz na nie i marzysz o tym, żeby zasnąć. Andrzej przykrywa cię kołdrą i siada na fotelu obok. - Nie musisz ze mną siedzieć. - szepczesz, zmęczona.
- Poczekam, aż zaśniesz.. - odpowiada, równie cicho. Zamykasz oczy, chcąc jak najszybciej odpłynąć do krainy Morfeusza. Nawet nie wiesz kiedy ci się to udaje.
Wstajesz z potwornym bólem głowy i od razu łapiesz się za nią. Nie pamiętasz nic od momentu wyjścia z klubu. Jak znalazłaś się w domu? Jak udało ci się otworzyć drzwi? Byłaś pełna podziwu dla siebie, że kompletnie zalana wróciłaś do domu i skończyłaś we własnym łóżku. Spoglądasz na zegarek i z przerażeniem stwierdzasz, że jesteś spóźniona i to dobrą godzinę! Wstajesz i biegniesz do łazienki. Próbujesz się jak najszybciej ogarnąć, ale ból rozsadzający ci czaszkę skrzętnie ci to uniemożliwia. W końcu wybiegasz z mieszkania i na schodach wpadasz na Karola i Andrzeja.
- Nie mam czasu! - krzyczysz bo już chcą cię zagadywać i biegniesz dalej. Nie możesz prowadzić więc łapiesz taksówkę, która spadła ci jak z nieba i po 10 minutach jesteś w restauracji. Jest otwarta, więc szef musi być w środku. Wpadasz jak błyskawica i cała zdyszana zatrzymujesz sie dopiero na zapleczu.
- Miło, że postanowiła pani jednak wpaść. - słyszysz głos wściekłego szefa. - Przykro mi ale już pani tutaj nie pracuje.
- Słucham? - pytasz, głośno oddychając. - Przepraszam ale zaspał...
- Zaspała pani bo wczoraj nieźle zabalowała. Widać i czuć.. Ja potrzebuje odpowiedzialnych pracowników, którzy będą traktować pracę poważnie. Wypowiedzenie leży na ladzie. To wszystko z mojej strony. - mówi i wychodzi z zaplecza. Stoisz jeszcze chwile, czekając, aż to wszystko do ciebie dotrze. Bierzesz głęboki wdech i z wypowiedzeniem w ręce wychodzisz z restauracji. Jesteś zła. Na siebie. Na szefa. Na matkę. Na człowieka, który właśnie obok ciebie przeszedł z głupim uśmiechem na twarzy. Idziesz przed siebie i po kilkunastu minutach jesteś na sali. Idziesz do szatni i zakładasz swój strój. Powinnaś odpocząć od boksu jeszcze co najmniej dwa tygodnie ale teraz marzysz o tym, żeby wyżyć się na worku treningowym. Nie ma wokół ciebie nikogo więc zakładasz słuchawki na uszy i z całej siły walisz w worek. Po 30 minutach złość ustępuję, a ty siadasz na zimnej podłodze i opróżniasz butelkę wody. Drzwi się otwierają i do pomieszczenia wchodzi twój trener.
- Nikola? Co ty tutaj robisz? - pyta, patrząc na ciebie ze zdziwieniem.
- Siedzę. - odpowiadasz, podciągając kolana pod brodę. - Postanowiłam wrócić do treningów.
- Nie za wcześnie? - siada obok ciebie.
- Nie. Czuję się doskonale. Możemy zaczynać od zaraz. - wzruszasz ramionami.
- Co się stało? - patrzy na ciebie uważnie.
- Nic. - wstajesz i ponownie podchodzisz do worka.
- Przecież widzę.. - staje za workiem i ci go podtrzymuje, a ty walisz w niego dwa razy.
- Wyrzucili mnie z pracy.. - uderzasz kolejne dwa razy. - Moja matka nie chce mieć ze mną nic wspólnego. - kolejne uderzenia. - Więc sam widzisz, że czasu na treningi mam, aż w nadmiarze.
- Widziałaś się z matką? - unosi brwi zdziwiony. - Kiedy? Jak? Jak ją znalazłaś?
- Dostałam adres od pewnej osoby. Wczoraj z nią rozmawiałam i nie uwierzysz ale nie była zachwycona tym, że ją znalazłam. - mówisz i z całej siły walisz w worek, żeby się nie rozpłakać. - Co ja sobie wyobrażałam? Myślałam, że mnie przytuli i powie jak bardzo jej przykro, że nie miała wyjścia i że chce to wszystko naprawić? - zadajesz pytania sama sobie, nie oczekując na nie odpowiedzi. - Za dużo filmów.. - kręcisz głową i zaczynasz kolejną serię ciosów.
- Może powinnaś jej dać trochę czasu? Może musi sobie to wszystko poukładać? Przecież to musiał być dla niej szok. Nie wiadomo skąd pojawia się córka, którą kiedyś oddała do domu dziecka. Sam nie wiem jakbym zareagował.
- Wyraziła się dość jasno, że nie chce mnie w swoim życiu. Nie będę łudzić się tym, że potrzebuje czasu, żeby to ogarnąć. Muszę pogodzić się z tym, że nie mam matki.
- A co z ojcem? - pyta, a ty się zatrzymujesz.
- Jego nie znam ale jeśli zadawał się z moją matką to nie mógł być inny.. - wzruszasz ramionami.
- Nie chcesz go poznać?
- Chciałam poznać moją matkę i skończyło się na tym, że wyleciałam z pracy.. Nie będę znowu ryzykować..
- Czemu wyleciałaś?
- Bo wczoraj się upiłam i dzisiaj zaspałam, a mój szef widocznie tego nie lubi.. - marszczysz brwi. - Mogę zacząć od jutra treningi? - pytasz, patrząc na niego błagalnie.
- Na pewno wszystko w porządku? Nic cię nie boli?
- Nie, wszystko jest ok. To jak?
- Zgoda. Widzimy się jutro o 8 rano. - przytakuje, a na twojej twarzy pojawia się po raz pierwszy od dawna szczery uśmiech.
Siedzisz na kanapie z popcornem i oglądasz horror, przy którym próbujesz nie zasnąć. Kto wymyśla takie ścierwa? Pięcioletnie dziecko by się tego nie przestraszyło. Skoro zarabiają na tym miliony to powinni się chociaż postarać o lepsze efekty. Nagle słyszysz dzwonek do drzwi. Nie chce ci się wstawać więc krzyczysz z kanapy, że drzwi są otwarte. Ku twojemu zdziwieniu do pokoju wchodzi Andrzej. Patrzy na ekran i aż podskakuje gdy widzi jedną ze straszniejszych scen.
- Co ty tutaj robisz? - pytasz, marszcząc brwi.
- Nie boisz się tego sama oglądać w całkowitej ciemności?
- Jeśli przyszedłeś mnie potrzymać za rękę to niestety nie musisz. Ten film jest beznadziejny.
- Tak właściwie to przyszedłem upewnić się czy wszystko jest ok i czy doszłaś do siebie.
- Po czym miałam do siebie dochodzić?
- Nie pamiętasz, że się wczoraj wdzieliśmy? - uśmiecha się do ciebie i siada obok.
- A powinnam? Czy my.. - marszczysz brwi lekko przerażona.
- Nie, nie.. - przerywa ci szybko.
- To czemu się do mnie uśmiechasz? Myślałam, że działam na ciebie jak płachta na byka.
- Po ostatnich wydarzeniach przestałem uważać cię za taką zołzę. - wzrusza ramionami.
- Boję się coraz bardziej.. Powiesz mi co wczoraj się stało?
- Spotkaliśmy się na chodniku.. To znaczy siedziałaś na nim zapłakana i kompletnie zalana. Przyniosłem cię do domu.
- Przyniosłeś? - zastygasz z popcornem przy ustach. - Niosłeś mnie na rękach?
- Nie martw się nie naciągnąłem sobie nic.. - szczerzy się.
- Byłam, aż tak zalana?
- Nie.. - uśmiecha się pod nosem w taki sposób, że od razu uświadamiasz sobie, że byłaś nieprzytomna.
- Jasne.. - śmiejesz się. - W każdym bądź razie powinnam ci chyba podziękować..
- Czekam na to odkąd wszedłem do twojego mieszkania.
- Dziękuję.. - wywracasz oczami. - Mam rozumieć, że mnie polubiłeś?
- Tak naprawdę to nie wiem co o tobie sądzić. - patrzy na ciebie przymrużonymi oczami. - Raz jesteś nie do zniesienia, a raz jesteś..
- Dobra, dobra.. Bo pomyślę, że jesteś mną zauroczony. - śmiejesz się. - Wyjaśniliście sobie wszystko z Martą?
- Nie.. Nie chce o tym rozmawiać.. - kręci głową speszony. - Pójdę już. Chciałem się tylko upewnić czy wszystko w porządku. - wstaje i rusza w stronę przedpokoju. - A właśnie.. Jutro gramy mecz z Rzeszowem, więc zapowiada się niezłe widowisko. Może chciałabyś wpaść?
- Nie oglądałam nigdy siatkówki i nawet nie wiem na czym ta gra polega.. - marszczysz brwi.
- No to najwyższy czas, żebyś się dowiedziała, skoro mieszkasz w mieście przyszłego Mistrza Polski. - uśmiecha się. - Podrzucę ci potem bilet i widzimy się w Ergo Arenie. - rzuca przez ramie i wychodzi. W sumie dlaczego nie?
Nie wiedziałaś jak się ubrać ale widziałaś w galerii sklep z gadżetami Skry. Po treningu wybierasz się tam i kupujesz żółto czarną koszulkę. Do tego zakładasz czarne rurki i trampki. Nie czułaś się seksownie w bluzce po szyję, więc rozpuściłaś włosy i zrobiłaś makijaż, w którym wyglądałaś na prawdę kobieco, a twoje brązowe oczy były dwa razy większe. Może poszukasz pracy w jakimś salonie kosmetycznym? O 17 wychodzisz z mieszkania i jedziesz pod halę. Nie masz daleko i docierasz na miejsce za wcześnie. Znalezienie odpowiedniego miejsca zajmuje ci dość dużo czasu. Idziesz szukając odpowiedniego numerka, gdy nagle odbijasz się od czegoś, a raczej od kogoś. Podnosisz wzrok i widzisz, że stoisz twarzą w twarz z najseksowniejszym facetem jakiego widziałaś do tej pory w Bełchatowie.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię.. - słyszysz jego seksowny głos i aż dech ci zapiera. Bierzesz się szybko w garść i uśmiechasz się lekko.
- To ja nie patrzyłam gdzie idę.. - odpowiadasz i odchodzisz dalej szukać miejsca. W końcu je znajdujesz i musisz przyznać, że jest nie najgorsze. Widzisz dokładnie rozgrzewających się siatkarzy i od razu przestajesz żałować, że tu przyszłaś. Tyle ciach i to w jednym miejscu. Jeden przystojniejszy od drugiego. Chyba jesteś w raju... Zwracasz uwagę na mężczyznę, na którego wpadłaś. Zdecydowanie najseksowniejszy ze wszystkich na tej hali. No może jeszcze Andrzej depczę mu po piętach. Patrzysz jak rozgrzewa mięśnie nóg i odruchowo przygryzasz wargę. Jest idealny. Siedzisz na przeciwko niego, więc nawet nie musisz przejmować się tym, że zauważy, że na niego zerkasz. Możesz bez przeszkód go obserwować. Niestety, rozgrzewka nie trwa długo i po kilkunastu minutach zaczyna się mecz. On, wychodzi na boisko w pierwszym składzie i już na pierwszej przerwie ma na swoim koncie kilka ataków. Widocznie jest jednym z lepszych w zespole Rzeszowa. Pierwsze dwa sety kończą się zwycięstwem przeciwników. Dopiero w trzecim Bełchatów bierze się do pracy i wygrywa kolejne dwa sety. Jak długo będą jeszcze grać? W następnym secie emocje rosną już przy 10 punkcie, zdobytym przez Skrę. Jak się okazało piąty grany jest do piętnastu bo gdy goście zdobyli 15 oczko grupa ludzi ubrana w biało czerwone stroje zaczęła wiwatować. Twój dzisiejszy obiekt westchnień został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. W pełni zasłużenie, twoim zdaniem. Nie bardzo wiesz co masz robić. Połowa ludzi wychodzi, a druga znacznie młodsza ustawia się w kolejkach po autografy zawodników. Decydujesz się iść za przykładem tych pierwszych i ruszasz w stronę wyjścia, gdy nagle podbiega do ciebie Karol.
- Przyszłaś! - krzyczy ci niemalże do ucha.
- Nie rozumiem czemu się cieszysz.. Właśnie przegraliście. - mówisz, marszcząc brwi.
- Odegramy się u nich, spokojnie. - macha ręką. - Wpadniesz do nas? Będą chłopaki z zespołu.. Kilku z Rzeszowa. Na pewno będzie fajnie.
- Sami faceci i ja jedna? - uśmiechasz się przebiegle.
- No nie mów, że się wstydzisz bo w to nie uwierzę. - śmieje się.
- Może wpadnę. - rzucasz przez ramie i wychodzisz.
Godzinę później wychodzisz z mieszkania i schodzisz na dół. Z mieszkania, do którego idziesz dobiega głośna muzyka. Widocznie imprezy w środku tygodnia to dla siatkarzy coś naturalnego. Coraz bardziej ich lubisz. Dzwonisz dzwonkiem i po chwili stajesz twarzą w twarz z Karolem. Wchodzisz do środka i idziesz w stronę salonu, gdy nagle wychodzi z niego przystojniak na którego wpadłaś na meczu. Zatrzymuje się kilka centymetrów przed tobą bo o mały włos nie wpadł na ciebie znowu.
- To ty.. - mówi, a na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Widocznie on równie mocno cieszy się z waszego ponownego spotkania.
- Nikola. - przedstawiasz się i wyciągasz w jego kierunku dłoń. Ściska ją, nie odrywając od ciebie wzroku. Karol wyczuwając napięcie i szybko zostawia was samych.
- Zbyszek, miło mi..
~~~~~~
Rozdział wcześniej bo wróciłam wcześniej :)
Wiem, wiem.. kolejne opowiadanie, w którym Zbyszek wkracza do akcji ale nic nie poradzę na to, że lubię o nim pisać :) I tak wiem, że pomieszałam zawodników i kluby ale w końcu Zbyszek jeszcze w poprzednim sezonie grał w barwach Rzeszowa :)
Następny w środę ! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)