sobota, 8 lutego 2014

Rozdział XI

- Co się stało? - rozpoznajesz głos Andrzeja. Ten to ma wyczucie.
- Zostaw mnie. - odpowiadasz. Nie chcesz, żeby oglądał cię w takim stanie. Nie chcesz pokazać mu, że płaczesz. Słyszysz, że podchodzi do ciebie i kuca na przeciwko.
- Chodź do domu. - podnosi lekko twoją głowę do góry i widzi twoją twarz. - Dlaczego płaczesz?
- Zostaw mnie. - mówisz, wyrywając ręce i znów zakrywasz nimi twarz.
- Chcesz spędzić tu całą noc? Jesteś pijana.
- Nie mam siły. - mruczysz. Nie odpowiada, tylko bierze cie na ręce i idzie w stronę klatki schodowej. Gdybyś była w normalnym stanie na pewno krzyczałabyś, żądając, żeby cię puścił. Jednak teraz potulnie opierasz głowę o jego ramie i pozwalasz się nieść. Stawia cię dopiero przy drzwiach i zaczyna grzebać w torebce. Stoisz oparta o ścianę, po której bezwładnie się osuwasz i teraz siedzisz na zimnym betonie. Andrzej otwiera szybko drzwi i znów bierze cię na ręce. Wnosi cię do sypialni i delikatnie kładzie na łóżku.
- Chcesz pić? - pyta, siadając obok ciebie i wycierając twoją twarz z łez. Kręcisz przecząco głową i zamykasz oczy. - Wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku. - odpowiadasz, żałośnie pociągając nosem. - Wszystko jest do dupy. - dodajesz..
- Ktoś cię skrzywdził? - dopytuje się. - Jakiś mężczyzna? Coś ci zrobił?
- Spróbowałby to zęby z ziemi by zbierał. - odpowiadasz. - Jestem taka naiwna.. - kręcisz głową. - Co ja sobie myślałam?
- Ale nadal nie wiem co się stało.
- I tak jest zdecydowanie lepiej.. -wzdychasz głośno. - Czy ze mną jest coś nie tak?
- Wiesz.. - przeciąga ten jeden wyraz.
- Dobra, nie odpowiadaj. - przerywasz mu szybko.
- Daj mi dokończyć. - siada wygodniej i patrzy ci prosto w oczy. - Jesteś piękna, masz charakter i wszyscy, których znam są tobą oczarowani. Wszystko jest z tobą w jak najlepszym porządku.
- Szkoda tylko, że pewna osoba nie była mną oczarowana.. - mruczysz sama do siebie. - Pójdę się położyć. - wstajesz powoli i idziesz w stronę łóżka. Opadasz na nie i marzysz o tym, żeby zasnąć. Andrzej przykrywa cię kołdrą i siada na fotelu obok. - Nie musisz ze mną siedzieć. - szepczesz, zmęczona.
- Poczekam, aż zaśniesz.. - odpowiada, równie cicho. Zamykasz oczy, chcąc jak najszybciej odpłynąć do krainy Morfeusza. Nawet nie wiesz kiedy ci się to udaje.


Wstajesz z potwornym bólem głowy i od razu łapiesz się za nią. Nie pamiętasz nic od momentu wyjścia z klubu. Jak znalazłaś się w domu? Jak udało ci się otworzyć drzwi? Byłaś pełna podziwu dla siebie, że kompletnie zalana wróciłaś do domu i skończyłaś we własnym łóżku. Spoglądasz na zegarek i z przerażeniem stwierdzasz, że jesteś spóźniona i to dobrą godzinę! Wstajesz i biegniesz do łazienki. Próbujesz się jak najszybciej ogarnąć, ale ból rozsadzający ci czaszkę skrzętnie ci to uniemożliwia. W końcu wybiegasz z mieszkania i na schodach wpadasz na Karola i Andrzeja.
- Nie mam czasu! - krzyczysz bo już chcą cię zagadywać i biegniesz dalej. Nie możesz prowadzić więc łapiesz taksówkę, która spadła ci jak z nieba i po 10 minutach jesteś w restauracji. Jest otwarta, więc szef musi być w środku. Wpadasz jak błyskawica i cała zdyszana zatrzymujesz sie dopiero na zapleczu.
- Miło, że postanowiła pani jednak wpaść. - słyszysz głos wściekłego szefa. - Przykro mi ale już pani tutaj nie pracuje.
- Słucham? - pytasz, głośno oddychając. - Przepraszam ale zaspał...
- Zaspała pani bo wczoraj nieźle zabalowała. Widać i czuć.. Ja potrzebuje odpowiedzialnych pracowników, którzy będą traktować pracę poważnie. Wypowiedzenie leży na ladzie. To wszystko z mojej strony. - mówi i wychodzi z zaplecza. Stoisz jeszcze chwile, czekając, aż to wszystko do ciebie dotrze. Bierzesz głęboki wdech i z wypowiedzeniem w ręce wychodzisz z restauracji. Jesteś zła. Na siebie. Na szefa. Na matkę. Na człowieka, który właśnie obok ciebie przeszedł z głupim uśmiechem na twarzy. Idziesz przed siebie i po kilkunastu minutach jesteś na sali. Idziesz do szatni i zakładasz swój strój. Powinnaś odpocząć od boksu jeszcze co najmniej dwa tygodnie ale teraz marzysz o tym, żeby wyżyć się na worku treningowym. Nie ma wokół ciebie nikogo więc zakładasz słuchawki na uszy i z całej siły walisz w worek. Po 30 minutach złość ustępuję, a ty siadasz na zimnej podłodze i opróżniasz butelkę wody. Drzwi się otwierają i do pomieszczenia wchodzi twój trener.
- Nikola? Co ty tutaj robisz? - pyta, patrząc na ciebie ze zdziwieniem.
- Siedzę. - odpowiadasz, podciągając kolana pod brodę. - Postanowiłam wrócić do treningów.
- Nie za wcześnie? - siada obok ciebie.
- Nie. Czuję się doskonale. Możemy zaczynać od zaraz. - wzruszasz ramionami.
- Co się stało? - patrzy na ciebie uważnie.
- Nic. - wstajesz i ponownie podchodzisz do worka.
- Przecież widzę.. - staje za workiem i ci go podtrzymuje, a ty walisz w niego dwa razy.
- Wyrzucili mnie z pracy.. - uderzasz kolejne dwa razy. - Moja matka nie chce mieć ze mną nic wspólnego. - kolejne uderzenia. - Więc sam widzisz, że czasu na treningi mam, aż w nadmiarze.
- Widziałaś się z matką? - unosi brwi zdziwiony. - Kiedy? Jak? Jak ją znalazłaś?
- Dostałam adres od pewnej osoby. Wczoraj z nią rozmawiałam i nie uwierzysz ale nie była zachwycona tym, że ją znalazłam. - mówisz i z całej siły walisz w worek, żeby się nie rozpłakać. - Co ja sobie wyobrażałam? Myślałam, że mnie przytuli i powie jak bardzo jej przykro, że nie miała wyjścia i że chce to wszystko naprawić? - zadajesz pytania sama sobie, nie oczekując na nie odpowiedzi. - Za dużo filmów.. - kręcisz głową i zaczynasz kolejną serię ciosów.
- Może powinnaś jej dać trochę czasu? Może musi sobie to wszystko poukładać? Przecież to musiał być dla niej szok. Nie wiadomo skąd pojawia się córka, którą kiedyś oddała do domu dziecka. Sam nie wiem jakbym zareagował.
- Wyraziła się dość jasno, że nie chce mnie w swoim życiu. Nie będę łudzić się tym, że potrzebuje czasu, żeby to ogarnąć. Muszę pogodzić się z tym, że nie mam matki.
- A co z ojcem? - pyta, a ty się zatrzymujesz.
- Jego nie znam ale jeśli zadawał się z moją matką to nie mógł być inny.. - wzruszasz ramionami.
- Nie chcesz go poznać?
- Chciałam poznać moją matkę i skończyło się na tym, że wyleciałam z pracy.. Nie będę znowu ryzykować..
- Czemu wyleciałaś?
- Bo wczoraj się upiłam i dzisiaj zaspałam, a mój szef widocznie tego nie lubi.. - marszczysz brwi. - Mogę zacząć od jutra treningi? - pytasz, patrząc na niego błagalnie.
- Na pewno wszystko w porządku? Nic cię nie boli?
- Nie, wszystko jest ok. To jak?
- Zgoda. Widzimy się jutro o 8 rano. - przytakuje, a na twojej twarzy pojawia się po raz pierwszy od dawna szczery uśmiech.

Siedzisz na kanapie z popcornem i oglądasz horror, przy którym próbujesz nie zasnąć. Kto wymyśla takie ścierwa? Pięcioletnie dziecko by się tego nie przestraszyło. Skoro zarabiają na tym miliony to powinni się chociaż postarać o lepsze efekty. Nagle słyszysz dzwonek do drzwi. Nie chce ci się wstawać więc krzyczysz z kanapy, że drzwi są otwarte. Ku twojemu zdziwieniu do pokoju wchodzi Andrzej. Patrzy na ekran i aż podskakuje gdy widzi jedną ze straszniejszych scen.
- Co ty tutaj robisz? - pytasz, marszcząc brwi.
- Nie boisz się tego sama oglądać w całkowitej ciemności?
- Jeśli przyszedłeś mnie potrzymać za rękę to niestety nie musisz. Ten film jest beznadziejny.
- Tak właściwie to przyszedłem upewnić się czy wszystko jest ok i czy doszłaś do siebie.
- Po czym miałam do siebie dochodzić?
- Nie pamiętasz, że się wczoraj wdzieliśmy? - uśmiecha się do ciebie i siada obok.
- A powinnam? Czy my.. - marszczysz brwi lekko przerażona.
- Nie, nie.. - przerywa ci szybko.
- To czemu się do mnie uśmiechasz? Myślałam, że działam na ciebie jak płachta na byka. 
- Po ostatnich wydarzeniach przestałem uważać cię za taką zołzę. - wzrusza ramionami.
- Boję się coraz bardziej.. Powiesz mi co wczoraj się stało?
- Spotkaliśmy się na chodniku.. To znaczy siedziałaś na nim zapłakana i kompletnie zalana. Przyniosłem cię do domu.
- Przyniosłeś? - zastygasz z popcornem przy ustach. - Niosłeś mnie na rękach?
- Nie martw się nie naciągnąłem sobie nic.. - szczerzy się.
- Byłam, aż tak zalana?
- Nie.. - uśmiecha się pod nosem w taki sposób, że od razu uświadamiasz sobie, że byłaś nieprzytomna.
- Jasne.. - śmiejesz się. - W każdym bądź razie powinnam ci chyba podziękować..
- Czekam na to odkąd wszedłem do twojego mieszkania.
- Dziękuję.. - wywracasz oczami. - Mam rozumieć, że mnie polubiłeś?
- Tak naprawdę to nie wiem co o tobie sądzić. - patrzy na ciebie przymrużonymi oczami. - Raz jesteś nie do zniesienia, a raz jesteś..
- Dobra, dobra.. Bo pomyślę, że jesteś mną zauroczony. - śmiejesz się. - Wyjaśniliście sobie wszystko z Martą?
- Nie.. Nie chce o tym rozmawiać.. - kręci głową speszony. - Pójdę już. Chciałem się tylko upewnić czy wszystko w porządku. - wstaje i rusza w stronę przedpokoju. - A właśnie.. Jutro gramy mecz z Rzeszowem, więc zapowiada się niezłe widowisko. Może chciałabyś wpaść?
- Nie oglądałam nigdy siatkówki i nawet nie wiem na czym ta gra polega.. - marszczysz brwi.
- No to najwyższy czas, żebyś się dowiedziała, skoro mieszkasz w mieście przyszłego Mistrza Polski. - uśmiecha się. - Podrzucę ci potem bilet i widzimy się w Ergo Arenie. - rzuca przez ramie i wychodzi. W sumie dlaczego nie?


Nie wiedziałaś jak się ubrać ale widziałaś w galerii sklep z gadżetami Skry. Po treningu wybierasz się tam i kupujesz żółto czarną koszulkę. Do tego zakładasz czarne rurki i trampki. Nie czułaś się seksownie w bluzce po szyję, więc rozpuściłaś włosy i zrobiłaś makijaż, w którym wyglądałaś na prawdę kobieco, a twoje brązowe oczy były dwa razy większe. Może poszukasz pracy w jakimś salonie kosmetycznym? O 17 wychodzisz z mieszkania i jedziesz pod halę. Nie masz daleko i docierasz na miejsce za wcześnie. Znalezienie odpowiedniego miejsca zajmuje ci dość dużo czasu. Idziesz szukając odpowiedniego numerka, gdy nagle odbijasz się od czegoś, a raczej od kogoś. Podnosisz wzrok i widzisz, że stoisz twarzą w twarz z najseksowniejszym facetem jakiego widziałaś do tej pory w Bełchatowie.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię.. - słyszysz jego seksowny głos i aż dech ci zapiera. Bierzesz się szybko w garść i uśmiechasz się lekko.
- To ja nie patrzyłam gdzie idę.. - odpowiadasz i odchodzisz dalej szukać miejsca. W końcu je znajdujesz i musisz przyznać, że jest nie najgorsze. Widzisz dokładnie rozgrzewających się siatkarzy i od razu przestajesz żałować, że tu przyszłaś. Tyle ciach i to w jednym miejscu. Jeden przystojniejszy od drugiego. Chyba jesteś w raju... Zwracasz uwagę na mężczyznę, na którego wpadłaś. Zdecydowanie najseksowniejszy ze wszystkich na tej hali. No może jeszcze Andrzej depczę mu po piętach. Patrzysz jak rozgrzewa mięśnie nóg i odruchowo przygryzasz wargę. Jest idealny. Siedzisz na przeciwko niego, więc nawet nie musisz przejmować się tym, że zauważy, że na niego zerkasz. Możesz bez przeszkód go obserwować. Niestety, rozgrzewka nie trwa długo i po kilkunastu minutach zaczyna się mecz. On, wychodzi na boisko w pierwszym składzie i już na pierwszej przerwie ma na swoim koncie kilka ataków. Widocznie jest jednym z lepszych w zespole Rzeszowa. Pierwsze dwa sety kończą się zwycięstwem przeciwników. Dopiero w trzecim Bełchatów bierze się do pracy i wygrywa kolejne dwa sety. Jak długo będą jeszcze grać? W następnym secie emocje rosną już przy 10 punkcie, zdobytym przez Skrę. Jak się okazało piąty grany jest do piętnastu bo gdy goście zdobyli 15 oczko grupa ludzi ubrana w biało czerwone stroje zaczęła wiwatować. Twój dzisiejszy obiekt westchnień został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. W pełni zasłużenie, twoim zdaniem. Nie bardzo wiesz co masz robić. Połowa ludzi wychodzi, a druga znacznie młodsza ustawia się w kolejkach po autografy zawodników. Decydujesz się iść za przykładem tych pierwszych i ruszasz w stronę wyjścia, gdy nagle podbiega do ciebie Karol.
- Przyszłaś! - krzyczy ci niemalże do ucha.
- Nie rozumiem czemu się cieszysz.. Właśnie przegraliście. - mówisz, marszcząc brwi.
- Odegramy się u nich, spokojnie. - macha ręką. - Wpadniesz do nas? Będą chłopaki z zespołu.. Kilku z Rzeszowa. Na pewno będzie fajnie.
- Sami faceci i ja jedna? - uśmiechasz się przebiegle.
- No nie mów, że się wstydzisz bo w to nie uwierzę. - śmieje się.
- Może wpadnę. - rzucasz przez ramie i wychodzisz.


 Godzinę później wychodzisz z mieszkania i schodzisz na dół. Z mieszkania, do którego idziesz dobiega głośna muzyka. Widocznie imprezy w środku tygodnia to dla siatkarzy coś naturalnego. Coraz bardziej ich lubisz. Dzwonisz dzwonkiem i po chwili stajesz twarzą w twarz z Karolem. Wchodzisz do środka i idziesz w stronę salonu, gdy nagle wychodzi z niego przystojniak na którego wpadłaś na meczu. Zatrzymuje się kilka centymetrów przed tobą bo o mały włos nie wpadł  na ciebie znowu.
- To ty.. - mówi, a na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Widocznie on równie mocno cieszy się z waszego ponownego spotkania.
- Nikola. - przedstawiasz się i wyciągasz w jego kierunku dłoń. Ściska ją, nie odrywając od ciebie wzroku. Karol wyczuwając napięcie i szybko zostawia was samych.
- Zbyszek, miło mi..


                                                                                     ~~~~~~

Rozdział wcześniej bo wróciłam wcześniej :)

Wiem, wiem.. kolejne opowiadanie, w którym Zbyszek wkracza do akcji ale nic nie poradzę na to, że lubię o nim pisać :) I tak wiem, że pomieszałam zawodników i kluby ale w końcu Zbyszek jeszcze w poprzednim sezonie grał w barwach Rzeszowa :)

Następny w środę ! :)

3 komentarze:

  1. Huehuehue. Która nie wzdycha, gdy chodzi o Zbycha. ;D
    A tak serio to osobiście preferuje Wronę :) i skoro Niko jest dla Wojciecha aseksualna albo coś w tym stylu to wcale się nie obrażę, jeśli między nią a Wroną dojdzie do czegoś w rodzaju zbliżania albo stałego związku :D Jego opinia na jej temat była no co tu dużo mówić urocza. Co najmniej! Ale na ile Cię znam to najpierw Zbysiu zamiesza w jej życiu. I jej łóżku. Cóż nie przeszkadza mi to wcale :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe do końca nie wiedziałam o kogo chodzi;) do następnego!;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbysiu musi być! xD No znając życie Zbyszek zawróci w życiu Nikoli :D Ale nie mam nic przeciwko. Świetny rozdział, Andrzej zmienił zdanie o Nikolii, no nie wierzę! :D Czekam na kolejny i pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń