Co się z tobą dzieje? Czemu przejmujesz się Wojtkiem i jego mamą? Przecież to nie twoja sprawa.. Możesz zostać w domu na kanapie i darować sobie tą całą szopkę. Jednak grzebiesz w szafie szukając czegoś odpowiedniego na spotkanie z twoją przyszłą.. teściową. Lubisz Wojtka i nie chcesz go zawieść. Wydaje ci się, czy naprawdę stajesz się bardziej otwarta na ludzi? Chcesz wyglądać elegancko i z klasą. Przecież możesz potraktować to jako zabawę. I tak nie masz ciekawszych planów. Znajdujesz coś odpowiedniego i idziesz do łazienki zrobić make-up. Po godzinie wychodzisz z mieszkania zadowolona i gotowa podbić serce jego matki. Wyciągasz telefon i wprowadzasz do nawigacji adres, który wysłał ci rano Wojtek. Po dwudziestu minutach jesteś na miejscu. To lubiłaś w Bełchatowie najbardziej.. Wszędzie masz blisko. Wychodzisz z samochodu i obciągasz spódnicę, która podwinęła ci się lekko do góry. Tak bardzo nienawidzisz się ubierać w ten sposób. Przechodzisz przez duże podwórko i stajesz twarzą w twarz z Wojtkiem, który widocznie czekał na ciebie w oknie. Mierzy cie wzrokiem i uśmiecha się pod nosem.
- No co? - pytasz zdezorientowana. - Coś nie tak?
- Nie, nie.. Wręcz przeciwnie.. Wyglądasz.. Zajebiście.. - mówi, wpuszczając cię do środka.
- I tak cię to dziwi? - śmiejesz się lekko. - Dzień dobry. - zwracasz się do kobiety, która pojawia się na przedpokoju. Na oko czterdziestoletnia , wysoka brunetka idzie w twoim kierunku z uśmiechem na twarzy.
- Cieszę się, że przyszłaś. Maria.. - wyciąga dłoń, a ty ją ściskasz.
- Nikola, miło mi. - uśmiechasz się uroczo.
- Mnie również. Zapraszam, obiad jest już gotowy. - mówi i idzie pierwsza w stronę kuchni, a ty z Wojtkiem kierujecie się w stronę salonu. Siadacie przy zastawionym stole obok siebie.
- Spodobałaś się jej. - szepcze ci do ucha.
- Wiesz co.. Wstydziłbyś się tak matkę oszukiwać. - kręcisz głową, głośno wzdychając.
- Mówiłem jej, że nie jesteś moją dziewczyną, ale nie chciała wierzyć... - wzrusza ramionami. Już chcesz odpowiadać, ale Maria wchodzi do salonu trzymając w ręku wazę.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało. - mówi, nalewając ci na talerz zupę.
- Dziękuję.
- Jesteś z Bełchatowa? - pyta, a ty wiesz, że właśnie zaczęła uprzejme przesłuchiwanie, żeby sprawdzić, czy nadajesz się na jej synową.
- Nie.. Przyjechałam tutaj niedawno z Warszawy. - odpowiadasz spokojnie.
- Na studia, czy do pracy?
- Ani na to ani na to.. - uśmiechasz się. - Po prostu potrzebowałam zmian i akurat trafiłam do Bełchatowa.
- A co robisz na co dzień?
- Mamo.. Możesz przestać.. - słyszysz jęk Wojtka.
- Dobrze, dobrze.. Już o nic nie będę pytać. - unosi ręce do góry i wstaje, żeby zebrać brudne talerze.
- Może pani pomóc? - pytasz i zamierzasz wstawać, ale ona kręci przecząco głowa.
- Nie trzeba, naprawdę. Poradzę sobie. - odpowiada z uśmiechem i wychodzi z salonu.
- Przepraszam, że cię tak wypytuje.. - wzdycha, upijając łyk soku.
- Ja się nie gniewam.. A ty powinieneś być milszy.. To normalne, że chce się dowiedzieć czym zajmuje się dziewczyna jej syna.. - mówisz, patrząc na niego z wyrzutem. Po chwili jednak zdajesz sobie sprawę z tego, że musiałabyś powiedzie o pracy w restauracji. Nie skończyłaś studiów, nie studiowałaś. Pracowałaś jako kelnerka bez wykształcenia. Niezbyt imponujące jak dla kobiety, która chce jak najlepiej dla swojego syna. Wraca niosąc talerze z drugim daniem.
- Wygląda przepysznie.. - oceniasz, patrząc na potrawę przed sobą.
- Mam nadzieję, że tak samo będzie ci smakować. - odpowiada i wszyscy zaczynacie w milczeniu jeść. Jego mama widocznie nie wytrzymuje i zadaje ci kolejne pytanie.
- Rodzice nie mieli nic przeciwko temu, że się przeprowadzasz? Mi było strasznie trudno przywyknąć do tego, że Wojtek będzie mieszkał w innym mieście..
- Moi rodzice nie żyją. - odpowiadasz. Mogłabyś w sumie kłamać, ale skoro Andrzejowi tak powiedziałaś to nie chciałaś tworzyć kilku wersji.
- Przepraszam, nie..
- Nie szkodzi. Zmarli bardzo dawno temu.. Tak właściwie to ich nie pamiętam, więc nie musi pani przepraszać. - wzruszasz ramionami. - Dziękuję. - mówisz, odkładając sztućce na talerz.
- Został jeszcze deser.. - uśmiecha się i zbiera talerze. Po chwili wraca z trzema pucharkami lodów z bitą śmietaną. Łapiesz się za brzuch, mając nadzieję, że tym samym zrobisz sobie na nie miejsce.
- Jak się pani podoba Bełchatów? - pytasz, chcąc zacząć bardziej neutralny temat.
- Bardzo ładne miasto, ale jestem przyzwyczajona do mojego Poznania. - odpowiada. - Chciałam się wybrać na zakupy po obiedzie. Może masz ochotę się przyłączyć?
- Z chęcią.
- Naprawdę żałuję, że nie mogę iść z wami, ale mamy dzisiaj dodatkowy trening i muszę na nim być koniecznie. - słyszysz Wojtka, który usprawiedliwia się z pełną buzią. - Tak właściwie to już powinienem się zbierać. - patrzy na zegarek i szybko wstaje. Całuje w policzek mamę,a potem mnie i wybiega szybko z domu.
- Faceci. - jego mama kręci głową z uśmiechem. - Poczekasz chwilę? Przebiorę się i możemy jechać.
Wychodzisz z mieszkania i wsiadasz do samochodu. Musicie wstąpić też do ciebie bo nie uśmiechało ci się jechać na zakupy tak ubraną. Jego mama sprawia wrażenie bardzo miłej osoby, chociaż zaskoczyła cię wspólnymi zakupami. Przychodzi po niecałych dziesięciu minutach i jedziecie do twojego mieszkania. Przebierasz się w wygodniejsze ciuchy i w końcu jedziecie do galerii. Zaczynacie od Reserved, a następnie wchodzicie do większości sklepów w Olimpii. Czułaś się jak na zakupach z matką. Nigdy na nich nie byłaś, ale wiedziałaś, że tak by wyglądały. Doradzała ci, chwaląc twoją nienaganną figurę i wyszukiwała najładniejsze ubrania. Najdłużej zastanawiałyście się, a raczej ty miałaś wątpliwości co do czarnej obcisłej sukienki, która była dość uboga w materiał. Natomiast pani Maria twierdziła, że wyglądasz w niej seksownie i na pewno Wojtkowi się spodobasz. Zgodziłaś się dopiero wtedy, gdy stwierdziła, że w takim razie to ona mi ją kupi. Jedno wiedziałam na pewno.. Ona do staroświeckich nie należała. Zmęczone siadacie w jednej z kawiarni i zamawiacie ciastko i kawę. Po takim dniu zdecydowanie się wam należy..
Wchodzisz do mieszkania i rzucasz torby z zakupami na fotel. Rozbierasz się w drodze do łazienki i napuszczasz wody do wanny, w której się zanurzasz. Twoje obolałe nogi są teraz w raju. Polubiłaś mamę Wojtka i zakupy z matką też mogłabyś polubić. Nigdy na takich nie byłaś ale wyobrażałaś sobie, że tak by właśnie wyglądały. Tak wiele straciłaś wychowując się w domu dziecka. Nigdy nikt cie nie przytulił tak jak tylko matka potrafi. Nie liczyłaś twojej wychowawczyni, która przytulała kilkadziesiąt innych dzieci bo to należało do jej obowiązków. Potem szła do domu i przytulała swoje dzieci w ten specyficzny sposób. Nigdy nie miałaś się komu wyżalić. Przyjaciółek nie miałaś, a wychowawczyni nie obchodziły twoje rozczarowania miłosne. Rozczarowania miłosne? Było jedno, zanim przestałaś wierzyć w to co nazywają miłością. Nie wspominałaś tego dobrze. Poznałaś go w szkole. Byliście ze sobą rok, a on był w tobie szaleńczo zakochany. Gdy w końcu zdobył twoje zaufanie powiedziałaś mu, że mieszkasz w domu dziecka. Od tego czasu zaczęło się psuć. Na początku nie wiedziałaś czemu ale z biegiem czasu zrozumiałaś, że nie chciał dziewczyny, która nie miała domu i szczęśliwej rodziny. Był pierwszą osobą, którą darzyłaś uczuciem i pierwszą, która, aż tak cię zraniła. Pogodziłaś się z tym, choć zajęło ci to zbyt wiele czasu. Od tamtego czasu nie angażujesz się i nie ufasz mężczyznom.
Wychodzisz z łazienki i z ręcznikiem na głowie idziesz do sypialni. Siadasz na łóżku i wyciągasz kawałek papieru z adresem swojej matki. Ciekawi cię to jaka jest, jak wygląda. Co robi i czy ma rodzinę. Jednak najbardziej ciekawi cię to dlaczego postanowiła cię oddać. Była młoda? Została zgwałcona? Czy po prostu miała za dużo dzieci i nie chciała zaprzątać sobie głowy kolejnym? Bywały dni, że kładłaś się spać i męczyłaś się tymi pytaniami, wiedząc, że to nie ma najmniejszego sensu. Nie obchodził cię powód. Oddała cię, więc widocznie cię nie chciała. Koniec tematu, wzdychasz, chowając kartkę z powrotem do szuflady.
Wstajesz rano i przypominasz sobie o spotkaniu z trenerem. Biegniesz szybko do łazienki i doprowadzasz się do porządku. Włosy związujesz w niedbały kucyk jednocześnie nakładając jeansy i sweter. Zamykasz drzwi i zbiegasz po schodach, wpadając przy tym na Andrzeja.
- Przepraszam. - krzyczysz i nawet nie zerkając na niego, wypadasz z klatki schodowej na parking. Odpalasz samochód i wyjeżdżasz na ruchliwą ulice. Przekraczasz dozwoloną prędkość i to nawet bardzo, ale dzięki temu spóźniasz się tylko 5 minut. Trener siedzi przy stoliku i pije kawę.
- Cześć. - uśmiecha się na twój widok, a ty zasapana opadasz na krzesełko na przeciwko niego. - Mam dla ciebie dobrą wiadomość i już nie mogę się doczekać, aż zobaczę twoją reakcje.
- No słucham.. - mówisz, głęboko oddychając i przywołujesz kelnera u którego zamawiasz wodę.
- Załatwiłem ci walkę. - prawie krzyczy z podekscytowania, ale jego entuzjazm wyparowuje gdy widzisz moją minę. - Nie cieszysz się?
- Nie mogę teraz walczyć. Mam przynajmniej miesiąc odpoczywać.. - przypominasz mu, bo z tego co widzisz to zapomniał o tym.
- Walka jest dopiero za trzy miesiące, chociaż wiadomo, że treningi musimy zacząć jak najwcześniej bo.. Jeśli wygrasz będziesz walczyć o Mistrzostwo.. - uśmiecha się dumnie. Najlepsze jak zwykle zostawił na koniec. Czeka, aż to do ciebie dotrze. Patrzysz na niego z niedowierzaniem i nawet nie mrugasz.
- A jeśli wygram Mistrzostwo.. - zaczynasz cicho i powoli.
- To jedziemy podbić Vegas.. - kończy za ciebie bo tobie nie chce to przejść przez gardło. - Piszesz się na to?
- A jak myślisz? - pytasz z z coraz większym uśmiechem na twarzy bo w końcu do ciebie dociera, że to o czym zawsze marzyłaś jest na wyciągnięcie ręki..
Wracasz do domu w euforii. Jesteś już tak blisko! Teraz miałaś ochotę jedynie na to, żeby zamknąć się na sali i ćwiczyć do upadłego. Wiedziałaś jednak, że musisz być zdrowa i wystarczająco silna bo dwie walki, które masz przed sobą nie będą należały do najłatwiejszych. Zamyślona, wychodzisz z samochodu i idziesz w stronę wejścia, grzebiąc w torebce i szukając kluczy. Nagle odbijasz się od czegoś, a raczej od kogoś. Podnosisz wzrok i widzisz Andrzeja, który zaskoczony odwraca się i patrzy na ciebie z góry.
- Znowu ty? - uśmiecha się pod nosem. - Już drugi raz na mnie wpadasz dzisiaj.
- Przepraszam, szukałam kluczy. - odpowiadasz i marszczysz nos. - Wracasz z treningu?
- Tak, a co? - pyta, gdy wchodzicie po schodach.
- Nic, nic.. Po prostu czuć.. - wzruszasz ramionami.
- Wybacz, nie miałem czasu się wykąpać. - śmieje się. - Gdzie ci się tak śpieszyło?
- Na spotkanie ze znajomym, a ty czemu nie wziąłeś prysznica?
- Marta ma dzisiaj urodziny i szykuję jej niespodziankę. - odpowiada, gdy jesteście przed jego mieszkaniem. - Zauważyłaś, że stosunki między nami się polepszyły?
- Przestałeś być chamski.. To zapewne dlatego. - rzucasz przez ramie i idziesz dalej.
- Ja? Wydaję mi się, że to ty byłaś..
- Nie zaczynajmy. - przerywasz mu. - Powodzenia z niespodzianką.
W mieszkaniu stwierdzasz, że nie masz co robić, więc wyciągasz telefon i piszesz do Wojtka, czy ma dzisiaj czas. Odpisuje po chwili, że jest cały twój i umawiacie się przed kinem za dwie godziny. Bierzesz nadal nie rozpakowane torby z wczorajszymi zakupami i przeglądasz nowe ubrania. Wybierasz coś odpowiedniego na dzisiejsze spotkanie, a resztę chowasz do szafy. Idziesz do łazienki, chcąc się przygotować, ale słyszysz dźwięk telefonu. Nie sprawdzając kto dzwoni, odbierasz.
- Słucham.
- Cześć. - słyszysz głos Adama i stajesz zdezorientowana. Kompletnie o nim zapomniałaś. - Pamiętasz mnie jeszcze?
- Jak mogłabym zapomnieć.. - odpowiadasz i uśmiechasz się pod nosem.
- Masz dzisiaj czas? Może powtórzymy nasz wypad do kina? Ja kończę o 18..
- Świetnie. Spotkamy się w szpitalu. Nie chcę cię fatygować. Poza tym mam coś do załatwienia w pobliżu
- Dobrze. Będę czekał. - mówi i rozłącza się. Ten to ma tupet. Kolejny idiota, który potrzebuje przygodnego seksu. Jak można coś takiego robić mając rodzinę? Miałaś obrzydzenie do ludzi tego typu i byłaś zła na siebie, że nie zauważyłaś tego wcześniej. Ale nie chciałaś mu tak łatwo odpuścić i spławić go przez telefon. Twoja ambicja sięgała trochę wyżej i już wyobrażałaś sobie jego minę, gdy twój plan się powiedzie.
Odwołujesz spotkanie z Wojtkiem i przed 18 stoisz przed lustrem i patrzysz z dumą na swoje odbicie. Musisz koniecznie podziękować pani Marii za to, że namówiła cię na tą sukienkę. Co prawda myślała, że kupujesz ją dla jej syna, ale zapewne by mnie poparła w tym co robię. Wychodzisz z mieszkania i schodząc ze schodów znów spotykasz Andrzeja tym razem w towarzystwie Marty.
- Cześć. - witasz się z nimi, nie zatrzymując się.
- Masz piękną sukienkę. - słyszysz i odwracasz się. - Gdzie kupiłaś?
- W Pull&Bear. - odpowiadasz, zerkając na Andrzeja, który mierzy cię wzrokiem. Cudownie. Jeśli nawet jemu zrobiło się gorąco to Adam padnie na twój widok. - Muszę iść. Trochę się śpieszę.. - mówisz. - A i wszystkiego najlepszego. - dodajesz i ruszasz w stronę wyjścia.
Po 20 minutach jesteś już pod szpitalem. Wchodzisz na pierwsze piętro i stajesz przed gabinetem Adama. Bierzesz głęboki oddech i pukasz cicho.
- Proszę! - słyszysz zza drzwi i powoli je otwierasz. Siedzi za biurkiem i przegląda papiery. Gdy zamykasz za sobą podnosi wzrok i patrzy na ciebie. Przez chwilę masz wrażenie, że się zapowietrzył, ale szybko się otrząsa. - Wyglądasz.. Wow.. - kręci głową, a ty wiesz, że zrobiło mu się bardzo gorąco. Idziesz w jego kierunku i siadasz na jego biurku, obok niego. Patrzy na twoje nogi i rozpina górne guziki koszuli.
- Wiesz.. - zaczynasz cicho. - Myślałam o naszym poprzednim spotkaniu i.. - urywasz, pozostawiając go w napięciu. Bierzesz do ręki jego krawat i przeplatasz go między palcami. - Nie powinnam była przerywać.. - mrużysz oczy, a on nie może usiedzieć na miejscu. Wstaje, a ty oplatasz go nogami i przyciągasz do siebie. Gwałtownie wplata dłoń w twoje włosy i wpija się w usta. Czujesz jego dłoń na udzie, która sunie coraz wyżej, aż w końcu znajduje się pod sukienką. Chwytasz ją i patrzysz mu prosto w oczy. Widzisz w nich iskierki pożądania, na których tak ci zależało.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - unosisz brwi, dając mu ostatnią szansę na przyznanie się.
- Jesteś cholernie seksowna.. - mruczy i zaczyna całować twoją szyję.
- Tak bardzo jak twoja żona? - pytasz, a on unosi głowę i patrzy na ciebie zdezorientowany. W tym samym momencie drzwi się otwierają, a do gabinetu wchodzi jego żona i synek. Widząc nas blondynka zasłania dziecku oczy.
- Przepraszam.. - powstrzymuje się od śmiechu. - Nie wiedziałam, że masz gościa... - mówi zatykając sobie usta. Zaraz, zaraz co jest? Nie powinno być awantury, płaczu i wyzwisk? Dlaczego to ona go przepraszała skoro została nas w tak dwuznacznej sytuacji?
- Nie szkodzi.. - Adam szybko odpowiada i oddala się ode ciebie. - Nikola poznaj moją siostrę Lilkę. A ten młody człowiek to jej syn, Kacper..
~~~~
Wiem, że miał być we wtorek ale tak dużo się dzieje, że naprawdę nie miałam głowy się do tego zabrać. Mam nadzieję, że wynagrodziłam Wam to dłuższym rozdziałem. Kolejny w następny wtorek (albo wcześniej). Bardzo mile widziane komentarze :)
hahahahah zabiłaś mnie tą końcówką i tylko dzięki temu ja nie zabije Ciebie z powodu opóźnienia ;)
OdpowiedzUsuńJuż miałam nadzieję, że Adaś zniknął na zawsze, że już się nie pojawi, że Niko zajmie się Włodim a tu klops.
No cóż, mam nadzieję, że wiesz co robisz xD
Uważam, że Niko nie powinna spisywać na straty wszystkich facetów. Nie każdy będzie takim dupkiem jak jej pierwsza miłość. Musi się przełamać, bo inaczej pozostanie sama. A niestety w pewnym momencie seks na jedną noc przestaje wystarczać.
Bardzo się cieszę, że W KOŃCU z 24 godzinnym opóźnieniem wrzucasz rozdział, liczę na to, że się nie spóźnisz następnym razem w innym wypadku znajdę Cię i dostaniesz między oczy ;D
PS. Biedna Marta... Musiało ją rozrywać od środka gdy Andrzejowi zrobiło się gorąco na widok Nikoli ;D
Rewelacja! Zresztą co ja mam napisać znowu, tylko tyle że baaaardzo mi się podobało;) i już nie mogę doczekać się następnego;)
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza! xD Jestem ciekawa co sobie pomyślała Nikola kiedy Adam powiedział o ''żonie'' Adama jako siostra :D
OdpowiedzUsuńMyślałam,że akcja będzie się kręcić wokół Włodiego,a tu taka niespodzianka!
Z niecierpliwością do następnego :)
hahahahahahaha dobre zakończenie xd
OdpowiedzUsuń