.. Musimy ją utrzymać w stanie śpiączki. Następne godziny będą decydujące. - mówi cicho, patrząc na ciemnowłosą kobietę.
- Możemy ją zobaczyć? - pyta, wstając.
- Tak została przewieziona na sale numer 7. Wezwali państwo policje?
- Tak zaraz po tym jak została znaleziona. - odpowiada mu Karol.
- Ten kto ją pobił doskonale wiedział co robi. Pani Czarnecka miała połamane żebra, krwotok wewnętrzny, wstrząśnienie mózgu, złamany nos... Podejrzewam, że kilka kopniaków więcej i nie byłoby już jej z nami. - urywa, a my stoimy, patrząc na niego z przerażeniem. - Zrobiliśmy jej badania i zauważyliśmy, że jej stan pozostawia wiele do życzenia. Kości żuchwy są w opłakanym stanie. A jej nos wygląda tak, jakby kilkanaście razy był już nastawiany. Czy jest możliwość, że ktoś stosuje wobec niej przemoc od dłuższego czasu?
- Ona jest bokserką. - odpowiada mu jej trener, a on kiwa głową ze zrozumieniem. - To wiele wyjaśnia.. - mruczy sam do siebie. - Mogą państwo ją zobaczyć. Z mojej strony to na razie wszystko. - skina głową i odchodzi. Stoisz i nie wiesz co masz robić. Czujesz się jak w kiepskim filmie. Wiesz, że po dzisiejszym dniu już nic cie nie zaskoczy. Wszyscy wstają i idą w stronę sali, a ty nadal stoisz i się nie ruszasz.
- Chodź. - słyszysz głos Karola, który lekko klepie cie w plecy. Bierzesz głęboki oddech i idziesz za wszystkimi. Docieracie do sali numer 7 i wchodzicie do środka. Jest tutaj tylko jedno łóżko i zamierasz, gdy widzisz na nim Nikole. Karol stoi z szeroko otwartą buzią, a jego przerażenie jest wprost namacalne. Kobieta, która ją znalazła zalała się łzami, a facet twierdzący, że jest jej trenerem lekko się skrzywił. Podejrzewasz, że widział ja już pobitą i to wielokrotnie. Podchodzisz do niej bliżej. Leży przypięta do aparatury tysiącami małych kabelków. Ma podbite prawe oko, głowę zabandażowaną. Jej spuchnięte wargi są zaciśnięte w cienką linie. Chcesz złapać ją za rękę ale jest w takim stanie, że boisz się jej dotknąć. Patrzycie na nią w milczeniu przez długi czas. Przerywa wam dźwięk telefonu. Odrywasz od niej wzrok i przenosisz go na mężczyznę.
- Słucham. - odbiera. - Dobrze, dziękuję. - rozłącza się i chowa telefon do kieszeni. - Złapali ich. Cyga ich wydał, żeby mieć mniejszy wyrok. Wiedziałem, że to śmieć. - syknął, zdenerwowany. - Przepraszam na chwilę. Muszę zadzwonić i przełożyć lot do Las Vegas. Mieliśmy lecieć w następnym tygodniu ale w tej sytuacji...
- Mieliśmy? - powtarzasz, a on zasysa głośno powietrze.
- Miała ci powiedzieć.. - krzywi się i wychodzi pośpiesznie. Wszystko z ciebie ulatuje. Chciała lecieć do Las Vegas? Chciała cie zostawić? Patrzysz na nią i czujesz jak cały świat w jednym momencie ci się rozpada. Oczy cię pieką od łez, które właśnie się w nich pojawiły. Zaciskasz mocno szczękę i wstajesz. Czujesz, że jeśli tutaj zostaniesz to się udusisz. Wychodzisz, mijając Karola po drodze. Patrzy na ciebie ze współczuciem ale nic nie mówi. Gdy zamykasz za sobą drzwi sali zaczynasz biec. Chcesz być jak najdalej stąd. Gdy jesteś przed szpitalem zasysasz głośno powietrza. Idziesz prosto przed siebie.
Wracasz po kilku godzinach. Nie możesz trzymać się od niej z daleka. Chcesz najpierw usłyszeć to od niej. Wracasz pod sale, gdzie siedzi cała trójka.
- Co się stało? - pytasz, przerażony. Dlaczego oni tutaj siedzą? Co jest?
- Obudziła się. - odpowiada cicho Karol.
- I co?
- Nic nie wiadomo. Odkąd nas wyprosili nikt jeszcze nie wyszedł. - wzdycha. - Gdzie byłeś?
- Musiałem się przewietrzyć. - mówisz cicho. Czekacie w milczeniu na to, aż ktoś wyjdzie z sali. Kolejne minuty są dla ciebie nie do zniesienia. W końcu wyszedł lekarz, a za nim pielęgniarka, która nawet się nie zatrzymała.
- Co z nią? - spytałem, podchodząc do niej.
- Wydaje się, że pani Nikola miała dużo szczęścia. Znowu. - marszczy brwi. - Jest przytomna, nie pamięta nic po tym jak wysiadła z samochodu i pyta o pana Andrzeja.
- Mogę do niej wejść? - pytasz automatycznie, a ten skina głową.
- Tylko krótko. - rzuca ci przez ramie ale ty go już nie słuchasz. Podchodzisz do niej i widzisz, że leży z zamkniętymi oczami. Podchodzisz powoli i stajesz przy jej łóżku. Usłyszała cię bo otworzyła szybko oczy.
- Jak się czujesz? - pytasz cicho.
- Jakby coś po mnie przejechało kilkakrotnie. - odpowiada i lekko się uśmiecha. - Jak mecz?
- Wygraliśmy. - odpowiadasz i widzisz jak jej uśmiech staje się szerszy.
- Mówiłam.
- Policja złapała tych mężczyzn. To ci sami co wcześniej. Cyga czy jakoś tak ich wydał.. - mówisz, obserwując jej reakcje. Jej oczy stają się szersze. Patrzy na ciebie przerażona. Otwiera lekko usta jakby chciała coś powiedzieć ale zaraz je zamyka. - Wiem, że jesteś bokserką. - zamyka oczy i wzdycha.
- Andrzej... - szepcze. - Chciałam ci powiedzieć ale...
- Ale? Nie było okazji? Nie było okazji powiedzieć o tak istotnym fakcie? A o tym, że twoi rodzice żyją? O tym, że wychowałaś się w domu dziecka? O tym, że masz zamiar wyjechać do Las Vegas? O tym też chciałaś mi powiedzieć?
- Skąd..
- Wiesz co jest najgorsze? Myślałem, że cię znam. Zakochałem się w tobie, a tak na prawdę nic o tobie nie wiem... - mówisz i czujesz, że tracisz grunt pod nogami. Kręcisz głową. Nie chcesz tu być. Patrzysz na nią i widzisz jak na jej twarzy maluje się przerażenie. Nie możesz z nią być. Nie po tym wszystkim. Całujesz ją ostrożnie w czoło i po prostu wychodzisz.
Oczami Nikoli...
Patrzysz przerażona na zamykające się drzwi. Czujesz na policzkach łzy, ale nie możesz się ruszyć. Twój świat właśnie legł w gruzach. On ci tego nie wybaczy. Widziałaś to po jego minie. Możesz mu się dziwić? Nie powiedziałaś mu tylu rzeczy.. Skąd wiedział o domu dziecka? O rodzicach? Zamykasz oczy i pozwalasz łzom płynąć. Słyszysz, że ktoś wchodzi do sali. Otwierasz oczy i widzisz trenera. Siada przy tobie i łapie cię delikatnie za rękę.
- Jak się czujesz? - pyta, a ty nawet nie odpowiadasz. - Przykro mi, że dowiedział się w taki sposób.. - kręci głową. - Przełożyłem nasz wyjazd. Polecimy gdy poczujesz się lepiej.
- Skąd wiedziałeś? - pytasz.
- Policja była u mnie. Twoja matka cię znalazła i wezwała ich od razu. Gdyby nie ona już by cię tu z nami nie było.
- Moja matka? - patrzysz na niego nie rozumiejąc o co chodzi.
- Jest na korytarzu. Zawołać ją? - wstaje, a ty czujesz, że krew odpływa ci z twarzy. Co tu się dzieje? Nie czeka na odpowiedz tylko wychodzi, a po chwili widzisz przed sobą swoją matkę.
Była ostatnią osobą jaką spodziewałaś się tutaj zobaczyć. Stoi nad twoim łóżkiem i widzisz, że nie wie co robić. Patrzysz na nią zdezorientowana.
- Co ty tutaj robisz? - pytasz, a w twoim głosie słychać rozdrażnienie. - Nie musisz tu być. Nie masz takiego obowiązku. Dziękuję za to, że.. - urywasz. Za co jej dziękowałaś? Za to, że cię znalazła? Za to, że ci uratowała życie. Ona ci je spieprzyła.
- Przyjechałam, żeby z tobą porozmawiać. Czekałam na ciebie i wtedy zobaczyłam cię na parkingu, a potem tych mężczyzn.. Inaczej wyobrażałam sobie nasze spotkanie. - mówi cicho.
- Ja nasze pierwsze spotkanie też wyobrażałam sobie zupełnie inaczej. - odpowiadasz, patrząc na nią beznamiętnie. Nie chcesz jej tu. Chcesz, żeby sobie poszła tam, skąd przyszła.
- Nikola chcę, żebyś wiedziała dlaczego cię oddałam..
- A co mnie to obchodzi? - pytasz i czujesz napływające ci do oczu łzy. - To coś zmieni?
- Byłam młoda. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży spanikowałam. Zresztą tak samo było gdy cię poznałam tam na tym placu zabaw..
- Naprawdę nie chce tego słuchać. Wracaj do swojej idealnej rodziny, a mi daj spokój. - odpowiadasz, wbijając wzrok w okno. Miałaś już wszystkiego dość.
Przez następne dni głównie spałaś przez ilość środków przeciwbólowych. Miałaś liczne badania, które jednak mało cię interesowały. Andrzej nie pojawił się jak dotąd i wiedziałaś, że szanse na to, że ci wybaczy są nijakie. Śmiać ci się chciało z własnego nieszczęścia. Wiedziałaś, że nie może być, aż tak cudownie. Musiałaś coś spieprzyć. Zresztą nie pierwszy raz. Nie mogłaś sobie wybaczyć tego, że mu nie powiedziałaś. Byliście tak blisko. On ci mówił wszystko, a ty nie powiedziałaś mu nic! Nie zasługujesz na niego i taka jest prawda.
Karol przychodził do ciebie codziennie, czasami razem z Olą. Byłaś mu za to wdzięczna bo dzięki temu nie zwariowałaś i wiedziałaś co dzieje się u Andrzeja. Gdy przychodził trener rozmawialiście głównie o Las Vegas. Był strasznie tym podekscytowany. Zdecydowałaś się wyjechać. Teraz i tak nic cię tu nie trzymało, a tam szybciej zapomnisz o Andrzeju. Widocznie tak musiało być.
Oczami Andrzeja...
- Co z nią? - pytasz, gdy tylko drzwi się otwierają. Karol wchodzi do twojego pokoju i staje w progu.
- Może sam byś poszedł i sprawdził co? - unosi brwi, zirytowany.
- Karol.. - wzdychasz.
- Dobrze wiem.. - unosi ręce w geście kapitulacji. - Jej stan nadal jest krytyczny ale upiera się, że jej nic nie jest i może wyjść do domu, czyli wszystko wraca do normy. - wzrusza ramionami. - Zachowujecie się jak dzieci. Zamiast ze sobą porozmawiać robię za gołębia pocztowego bo ona też o ciebie ciągle pyta.
- Karol, a ty byś tak spokojnie zareagował gdybyś dowiedział się, że Ola cię okłamała? Gdyby Ci powiedziała, że jej rodzice nie żyją, chociażby żyli. Gdyby była bokserką..
- Ola i boks? - zaczął się śmiać. - Dwóch sekund na ringu by nie wytrzymała bo jak tylko zobaczyłaby przeciwniczkę, która chce ją bić to by uciekła z piskiem. A Nikola.. W sumie pasuje mi na bokserkę. - marszczy brwi.
- Wychodzę. - wstajesz i ruszasz w stronę drzwi, mijając go.
- Do Nikoli? - pyta z nadzieją w głosie.
- Nie. Do dzieciaków.. Julka ma dzisiaj urodziny. - odpowiadasz i wychodzisz, biorąc po drodze torebkę z prezentem.
Docierasz na miejsce trochę spóźniony. Wchodzisz, a Julka od razu rzuca ci się na ręce.
- Wszystkiego najlepszego. - mówisz, całując ją w policzek. Otwiera prezent i na jego widok szeroko się uśmiecha.
- A gdzie Nikola? - pyta po chwili i jej uśmiech znika.
- Nie mogła przyjść ale prosiła żebym cię od niej mocno uściskał. - odpowiadasz po chwili zastanowienia i rozkładasz ramiona, a ona w nich tonie. Dopiero teraz zauważasz, że całą scenę obserwuje uważnie jakaś kobieta. Gdy Julka zostawia cię, wracając do koleżanek podchodzi do ciebie.
- Przepraszam. - mówi, uśmiechając się ciepło. - Nie wiem czy mnie pan pamięta. Zofia Nowak jestem byłą wychowawczynią Julki i Kacpra. To pan wtedy przyjechał gdy oni uciekli?
- Tak, pamiętam. Miło panią znów zobaczyć. - odpowiadasz, siląc się na uśmiech.
- Co słychać u Nikoli? - pyta, a ty marszczysz brwi.
- Zna pani Nikole? - nie potrafisz ukryć zdziwienia. Uśmiecha się jeszcze szerzej.
- Każdy wychowawca w domu dziecka ją zna. Sprawiła wiele kłopotów, gdy była naszą wychowanką. - śmieje się na to wspomnienie.
- Zaraz.. Nikola mieszkała w tym samym domu dziecka co Julka i Kacper? - pytasz zdezorientowany. Tego też ci nie powiedziała.
- Nie wiedział pan? - patrzy na ciebie podejrzliwie. - Jest pan dla niej kimś bliskim?
- Jestem.. Tak właściwie to chyba byłem.. - poprawiasz się. Sam nie wiesz na czym stoisz. - To trochę skomplikowane.
- Domyślam się. - kiwa głową. - Tak więc co u niej słychać? Odkąd skończyła 18 lat nie odzywała się do nikogo z placówki.. Ostatni raz widziałam ją gdy przyjechała z panem. Dałam jej wtedy adres matki.. Gdybym wiedziała, że ta kobieta tak ją potraktuje.. - kręci głową.
- Nikola wcześniej wiedziała, że jej matka żyje?- pytasz, chcąc się upewnić.
- Wiedziała. - przytakuje głową. - Chociaż nigdy nie chciała jej poznać. To mnie dziwiło bo większość dzieci chce poznać biologicznych rodziców, a ona nigdy nie wyrażała na to chęci. Już w wieku czternastu lat stwierdziła, że dla niej rodzice nie żyją.
- Spotkała się z matką?
- Tak. Pojechała do niej, gdy dostała jej adres.. Ale ta powiedziała jej kilka nieprzyjemnych słów i od tamtej pory się z nią nie kontaktowała.
- Nikola jest w szpitalu. - mówisz. - To właśnie jej matka ją znalazła. Została pobita ale dochodzi do siebie.
- Jej matka była u mnie chciała się czegoś o niej dowiedzieć. Chyba sobie to wszystko poukładała. Skąd pan zna Nikole? Widzę, że coś pana z nią łączy.. To cudownie, że w końcu znalazła kogoś.
- Jesteśmy sąsiadami. Byliśmy ze sobą ale dopiero kilka dni temu dowiedziałem się, że jest z domu dziecka, że jej rodzice jednak żyją i że jest bokserką. Do tej pory mnie okłamywała.
- Cała Nikola. - pokręciła głową. - Niech pan jej nie skreśla. Nikola wiele w życiu przeszła. Trafiła do nas od razu po narodzeniu. Wie pan jedni mają szczęście i są adoptowani od razu. Nikola jednak tego szczęścia nie miała i całe dzieciństwo spędziła w domu dziecka. Na prawdę nienawidziła tego miejsca. Jako dziecko była kochana. Serce mi się krajało, gdy widziałam, że tak urocze dziecko nie może liczyć na prawdziwy dom. Sama chciałam ją adoptować ale zaszłam wtedy w ciąże, a moja sytuacja materialna nie pozwalała mi na dwójkę dzieci. Była dzieckiem, które na prawdę potrzebowało miłości. Nie raz przychodziła do mnie i się przytulała. Wydaje mi się, że właśnie przez to stawała się powoli coraz bardziej buntownicza. Nie miała tyle uwagi ile potrzebowała. Wagarować zaczęła już w gimnazjum. Potem pojawiły się papierosy i alkohol. Jej ucieczki stały się już rutyną. Często wdawała się w bójki ale nie z rówieśnikami. Zawsze biła się ze starszymi i najczęściej było to w obronie słabszych. Mieliśmy z nią naprawdę dużo problemów. W szkole poznała pewnego chłopca, którego naprawdę polubiła. Gdy powiedziała mu, że jest z domu dziecka to ją zostawił. Może dlatego ukrywała to przed panem? Strasznie to przeżyła i zaczęła zachowywać się jeszcze gorzej. Dopiero gdy pobiła Wojtka, a ten zaproponował jej treningi sytuacja się polepszyła. Zaczęła trenować boks. Wyładowywała swoje emocje w ten sposób, a po treningach nie miała siły na imprezy, czy ucieczki. Zawsze była zamknięta w sobie. Nigdy nie miała prawdziwej przyjaciółki, czy chłopaka. Musiała naprawdę coś do pana czuć, że pozwoliła panu wejść do swojego życia... - kończy swoją opowieść, a ty stoisz jak oniemiały.
- Mam wrażenie, że w ogóle jej nie znam.. - mówisz cicho, nie wiedząc dlaczego zwierzasz się obcej kobiecie.
- Nikoli nikt nigdy nie rozgryzie. Ona już po prostu taka jest ale to cudowna dziewczyna, która potrzebuje po prostu miłości. Źle zrobiła, że panu nie powiedziała ale znam ją i wiem, że jeśli pozwoliła panu nazywać się swoją dziewczyną to na prawdę musi pana kochać. Czy to ma dla pana jakieś znaczenie, że wychowała się w domu dziecka?
- Oczywiście, że nie. - odpowiadasz automatycznie. - I to, że trenuje boks również mi nie przeszkadza. Boli mnie tylko to, że ukrywała to przede mną.
- Może się mylę ale wydaje mi się, że wstydziła się swojej przeszłości. Może bała się, że pan ją zostawi gdy się dowie? Tak jak zrobił to tamten chłopak? Nie mam pojęcia dlaczego nie powiedziała o tym, że trenuje boks. Może bała się pana reakcji? Musi pan jednak wiedzieć, że jest naprawdę świetną bokserką. - dodaje z uśmiechem. - Muszę już iść do pracy. Mam nadzieję, że wyjaśnicie to sobie. Ona naprawdę zasługuje na szczęście.
Odwraca się i odchodzi, a ty jeszcze przez chwile patrzysz w miejsce, gdzie zniknęła. Analizujesz sobie dokładnie to co powiedziała i podejmujesz decyzje. Żegnasz się z Julką i jedziesz prosto do szpitala. Idziesz powoli w stronę sali i gdy jesteś przed drzwiami z numerem 7 bierzesz głęboki wdech. Wchodzisz do środka i zamierasz. Sala jest pusta.
~~~~~~~~~~~
Prosiliście o to, żebym nie kazała Wam długo czekać i nie musicie :) Rozdział już jest, a następny jeszcze w tym tygodniu :) Pozdrawiam i proszę jak zwykle o komentarze. :)
Ha! Już mnie nie przestraszysz! Niko jak zawsze postawiła na swoim i wyszła ze szpitala, Andrzej pobiegnie wystraszony do domu, ona tam będzie, pogodzą się i będą żyli długo i szczęśliwie. A jak nie to masz ode mnie w mordę i już ;)
OdpowiedzUsuńOptymistka :)
Usuńto by było zbyt proste i oczywiste a mam przeczucie że Lily nas zaskoczy :D Pozdrawiam- Aneta
Usuńdawno niczego nie czytałam z takim zaciekawieniem xd
OdpowiedzUsuńto jest genialne! :D nie mg sie doczekać następnego :D
świetny, mam nadzieje, że wszystko się ułoży . :) nie mogę się doczekać następnego! pozdrawiam . : ))
OdpowiedzUsuńRozdziały z dnia na dzień stają się coraz lepsze, ciekawiej się je czyta.. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, jak zawsze.
Oczywiście mam nadzieję, że będą razem, a Nikola nie wyjedzie do Las Vegas.
Pozdrawiam. :))
megaa *.*
OdpowiedzUsuńjakbyś chciała poczytać moje to wiesz gdzie szukać ;)